Absurdy z dziedziny "prawa"
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFmAoY2C1t9HwWP0gTspS4qAcOv77plBMZXOpI8Kr-UZfKUptzE-4YXsQQX0BkjFd9igjlbBjbSCj5LeZJNEDUmXq8fvuUopzOLFuyGGcHFd9tlhJvXvnuBdgC8EkZZTrFqIekJDDDFm0/s640/IMG_7957.jpg)
Dziś parę słów o tym, co się dzieje, kiedy zdarzy się wypadek na drodze i kogo chroni tu "prawo". Po pierwsze, baaardzo ogólna zasada jest taka, że winny jest ten kto ma większy pojazd.... Tak przeważnie się dzieje, jeśli w wypadku drogowym uczestniczą Laotańczycy..., bo nas falangów obowiązują inne "zasady"... Słyszałam o przypadkach kiedy to obcokrajowiec pozywa Laotańczyka, który spowodował wypadek. Sprawa trafia do sądu. Sędzia analizuje dowody i przesłuchuje świadków. Wszystko wskazuje na winę Laotańczyka. Jaki jest wyrok sądu? Sędzia stwierdza, że wszelkie dowody potwierdzają winę Laotańczyka, po czym zwraca się do falanga: "...ale gdybyś tu nie przyjechał, to nie byłoby wypadku. Winny więc jesteś ty." Wyobraźcie sobie taką sytuację np. w Anglii.... Skandal to mało powiedziane. Imigranci niektórych nacji zapewne skróciliby takiego sędziego o głowę. A tu, sprawa zamknięta. Falang płaci Laotańczykowi za szkody i koniec. Pamiętam jak zaledwie kilka tygo