Z Polski do Azji drogą lądową - Sofia
Z czym nam się kojarzy Bułgaria? Na pewno z plażami, bo kto nie słyszał o Złotych Piaskach czy Słonecznym Brzegu? Jednak o stolicy o wdzięcznej nazwie nie mówi się chyba wiele. Jak jest więc Sofia i czy warto ją odwiedzić? Sprawdźmy!
Następnie udajemy się do Muzeum Historii Naturalnej, które na nas robi raczej niewielkie wrażenie i bynajmniej nie ze względu na tematykę muzeum. Polecamy może rodzinom z małymi dziećmi.
Po zobaczeniu kolejnych cerkwi, kościoła, a nawet meczetu, czujemy przesyt. Dosyć, trzeba zmienić trochę otoczenie. Idziemy na ulicę Witosza (Vitosha Boulevard), gdzie okrywamy komercyjną stronę Sofii, czyli sklepy, restauracje i bary. Upał nie odpuszcza, więc schładzamy się zimnym piwem w jednej z kawiarenek obserwując mieszkańców stolicy. Główny deptak Sofii nie robi na nas większego wrażenia, być może dlatego, że widzieliśmy jak pięknie było w Budapeszcie, Nowym Sadzie i Belgradzie. Jest ładnie, ale jedyna naprawdę przyjemna dla oka rzecz, to góry Witosza, które widać wprost z centrum Sofii - rzadki i unikatowy widok z centrum stolicy kraju.
Ostatecznie decydujemy się zmarnować jeden nocleg (nie mamy możliwości zmiany daty pobytu) i postanawiamy zostać w Sofii jeszcze jeden dzień. Musimy zdobyć szczyt masywu Witosza, no musimy!
Kiedy wracamy do miasta, jest już po 16, więc zjadamy szybki obiad i kupujemy bilety na pociąg do Stambułu. Dzień trochę zmarnowany, postanawiamy więc sobie trochę ulżyć i zaznać relaksu na basenie. Szybki rekonesans co i gdzie i mamy plan. Docieramy na miejsce o wschodzie słońca i co ciekawe nie ma nikogo w kasie biletowej, więc pewnie wchodzimy do środka. Zajmujemy jeden z wielu wolnych leżaków, przy jednym z trzech basenów i... relaksujemy się? No nie, zrelaksować się tu nie da. Miejsce nie najgorsze, woda w basenie w porządku, tylko ta muzyka jak na dyskotece dla ludzi haju... Po godzinie uciekamy od hałasu i w kolejny wieczór przekonujemy się najlepszy relaks możemy sobie sami zaserwować w naszym pięknym salonie. Butelka wina z Lidla, oczy wlepione w okno i jest relaks. A jutro będzie lepszy dzień.
I jest. Tym razem bez błądzenia dojeżdżamy autobusem pod kolejkę. Ludzi jest sporo, ale nie ma się co dziwić jak kolejka działa tylko w weekend. Po półgodzinnej przejażdżce i trekkingu docieramy na najwyższy Czarny Szczyt Witosza (Cherni Vrah 2290 ). Trekking jest prosty i niedługi, więc górę może zdobyć każdy, dzieci też. Jest pięknie, choć mieliśmy nadzieję na lepsze widoki na Sofię. Niestety bezwietrzna pogoda spowodowała smog nad miastem i wiele widać nie było. Nie mniej jednak z wyprawy jesteśmy bardzo zadowoleni. Piękne zakończenie pobytu w Sofii.
Wieczorem szybkie pakowanie i ruszamy pociągiem do Stambułu!
CDN.
Nocleg w Sofii - Zatrzymaliśmy się na 3 noce w Loft Apartment Near City Center. Wspaniałe, świetnie wyposażone mieszkanie z cudownymi widokami (mieszkanie jest na 5 piętrze).
Podróż Nisz - Sofia - Autobus z Niszu jedzie o 16. Cena biletu to 1350 serbskich dinarów.
Cena za bilet na transport publiczny w Sofii to 1.60 lewa, a za dzienny bilet zapłacimy 4 lewy.
Muzeum Historii Naturalnej w Sofii - Cena biletu to 5 lewa.
Góra Witosza - Na kolejkę Witosza można się dostać autobusami linii 122 i 123. Dojeżdżają one bezpośrednio na parking przed kolejką. Warto pamiętać, że kolejka czynna jest tylko w soboty i niedziele (być może zimą jest inaczej). Cena biletu na kolejkę w obie strony to 14 lewa.
Restauracje w Sofii, czyli gdzie się stołowaliśmy:
Supa Star - Knajpka serwuje pyszne zdrowe jedzenie, głównie zupy, kanapki i sałatki. Za sałatkę, kanapkę i wodę płaciłam niecałe 10 lewa. Jedliśmy tam codziennie.
Podróż do Sofii autobusem
Do Sofii przyjeżdżamy autobusem z Niszu (w Serbii). Z plecakami docieramy do miejsca, w którym mamy spędzić następne 3 dni. Byliśmy już wspaniale witani w Serbii i nie sądziliśmy, że coś takiego jeszcze się powtórzy w innych krajach. A jednak. Do kamienicy położonej nieopodal dużego ronda doczłapujemy się zmęczeni i spragnieni. Petya, właścicielka mieszkania, zabiera nas wiekową windą na ostatnie piętro. W środku wita nas schłodzonym piwem. Nasz pokój z prywatną łazienką jest śliczny, podobnie całe mieszkanie, które mieści się na poddaszu. Doskonale wyposażona przestronna kuchnia sprawia, że czujemy się jak u siebie w domu. Do dyspozycji kawa, herbata, a w lodówce butelka wina. Są też świeże bułeczki, płatki, mleko, ciasteczka.... Tak, korzystajcie i częstujcie się czym tylko chcecie. Jesteśmy pod jeszcze większym wrażeniem, kiedy prowadzi nas do pół okrągłego salonu z kilkoma oknami, z których rozpościera się przepiękny widok na miasto. Pozostałe 2 sypialnie są puste, więc jesteśmy jedynymi (i drugimi od otwarcia) gośćmi. Całe piękne mieszkanie jest tylko dla nas. Niesamowite jak czasem za niewielkie pieniądze udaje się znaleźć w sieci takie perełki jak ta.Śniadanie w Sofii
Następny poranek to chyba jedna z najprzyjemniejszych chwil w Sofii, a zasługę przypisuję całkowicie naszemu wspaniałemu salonowi i widokom z okna. To jeden z tych leniwych poranków, kiedy budzą Cię promienie letniego słońca, a Ty wiesz, że czeka Cię kolejny piękny dzień. Udajesz się do kuchni po słodką bułeczkę i pudełko malin. W między czasie zaparzasz pyszną kawę z ekspresu i robisz domową iced latte. Siadasz w jasnym salonie przy oknie i spoglądasz na miasto i czujesz się hmm.... jak w Paryżu? Delektujesz się kawą i myślisz: a może by tak przesiedzieć przy tym oknie cały dzień? Nie, oczywiście, że tak nie myślisz! Jest pięknie, ale Sofia czeka! Trzeba zobaczyć, co ciekawego kryje w sobie stolica Bułgarii.Zwiedzanie Sofii - atrakcje turystyczne
Co zobaczyć w Sofii? Na pewno obiekty sakralne, które wydają się być wszędzie, od cerkwi przez koscioły po synagogi. Najsłynniejsza świątynia to oczywiście Sobór św. Aleksandra Newskiego, która została wzniesiona na cześć rosyjskiego cara Aleksandra II, dzięki któremu kraj uzyskał niepodległość w 1878. Trzeba powiedzieć, że wyszło im to wspaniale, bo budowla naprawdę robi wrażenie. Przypomina mi trochę Cerkiew świętego Sawy w Belgradzie, tylko jest jeszcze bardziej imponująca. Nie powiem, mieli rozmach, a rezultat jest wyjątkowo przyjemny dla oka.
Synagoga w Sofii jest największą synagogą na Bałkanach i jedną z największych w Europie
Cerkiew Sweta Nedelja
Meczet Banya Bashi
Banya Bashi znaczy many baths, jako, że meczet jest podobno wybudowany na gorących źródłach.
Po zobaczeniu kolejnych cerkwi, kościoła, a nawet meczetu, czujemy przesyt. Dosyć, trzeba zmienić trochę otoczenie. Idziemy na ulicę Witosza (Vitosha Boulevard), gdzie okrywamy komercyjną stronę Sofii, czyli sklepy, restauracje i bary. Upał nie odpuszcza, więc schładzamy się zimnym piwem w jednej z kawiarenek obserwując mieszkańców stolicy. Główny deptak Sofii nie robi na nas większego wrażenia, być może dlatego, że widzieliśmy jak pięknie było w Budapeszcie, Nowym Sadzie i Belgradzie. Jest ładnie, ale jedyna naprawdę przyjemna dla oka rzecz, to góry Witosza, które widać wprost z centrum Sofii - rzadki i unikatowy widok z centrum stolicy kraju.
Teatr Narodowy Ivan Vazov
Łaźnie Sofia Central Mineral Baths
Pomnik nieznanego żołnierza
Kino za granicą - problemy?
Na wieczór serwujemy sobie chyba nietypową rozrywkę będąc na wakacjach - kino. Akurat leci "Wojna o Planetę Małp", co oboje bardzo chcieliśmy zobaczyć. Kto oglądał ten film lub inny z tej serii powinien już wiedzieć jaki problem się pojawił..... Mała językowa wpadka, bo o ile angielski oboje świetnie znamy, to migowego małp ani tyle. O napisach bułgarskich już nie wspomnę. Daliśmy plamy, bo mogliśmy iść na jakikolwiek inny film, ale cóż. O czym był film i tak wiemy i w sumie bawiliśmy się całkiem nieźle.Góra Witosza - Czarny Szczyt
Kolejny dzień i kolejne plany. Kiedy zorientowaliśmy się, że otaczają nas góry, postanowiliśmy to wykorzystać. Nie chcę kolejnej cerkwi czy mało interesującego muzeum, chcę iść w góry! Przy śniadaniu czytamy o tym jak się dostać na Czarny Szczyt należący do masywu Witosza i kiedy wydaje nam się, że wszystko już wiemy, idziemy. Łapiemy autobus, którym długo jedziemy w górę podziwiając piękną panoramę Sofii, która się utworzyła za nami. Na miejscu zaopatrujemy się w sklepie w jakieś przekąski i idziemy na kolejkę. Tak, najpierw kolejka, potem mały trekking. Wszystkiego się dowiedzieliśmy. Prawie wszystkiego, bo na miejscu zamiast kolejki wyłania się z lasu stary pordzewiały wyciąg. Niemożliwe, coś pomieszaliśmy. Szybki research na telefonach i już jesteśmy bogatsi o nową wiedzę. Trzeba wrócić. Więc znów, najpierw pieszo, potem jednym autobusem, potem drugim. Kiedy jesteśmy na miejscu, z daleka, podejrzanie patrzymy na nieczynną kolejkę. Tyle zachodu tylko po to, żeby pocałować klamkę. Kolejka jest czynna tylko w weekendy, dziś jest piątek. Jesteśmy bardzo rozczarowani, bo miało to być takie piękne uwieńczenie naszego pobytu w Sofii no i straszne się napaliliśmy na ten trekking. Co robić, na jutro zaplanowany mamy wyjazd do Turcji...Ostatecznie decydujemy się zmarnować jeden nocleg (nie mamy możliwości zmiany daty pobytu) i postanawiamy zostać w Sofii jeszcze jeden dzień. Musimy zdobyć szczyt masywu Witosza, no musimy!
Kiedy wracamy do miasta, jest już po 16, więc zjadamy szybki obiad i kupujemy bilety na pociąg do Stambułu. Dzień trochę zmarnowany, postanawiamy więc sobie trochę ulżyć i zaznać relaksu na basenie. Szybki rekonesans co i gdzie i mamy plan. Docieramy na miejsce o wschodzie słońca i co ciekawe nie ma nikogo w kasie biletowej, więc pewnie wchodzimy do środka. Zajmujemy jeden z wielu wolnych leżaków, przy jednym z trzech basenów i... relaksujemy się? No nie, zrelaksować się tu nie da. Miejsce nie najgorsze, woda w basenie w porządku, tylko ta muzyka jak na dyskotece dla ludzi haju... Po godzinie uciekamy od hałasu i w kolejny wieczór przekonujemy się najlepszy relaks możemy sobie sami zaserwować w naszym pięknym salonie. Butelka wina z Lidla, oczy wlepione w okno i jest relaks. A jutro będzie lepszy dzień.
I jest. Tym razem bez błądzenia dojeżdżamy autobusem pod kolejkę. Ludzi jest sporo, ale nie ma się co dziwić jak kolejka działa tylko w weekend. Po półgodzinnej przejażdżce i trekkingu docieramy na najwyższy Czarny Szczyt Witosza (Cherni Vrah 2290 ). Trekking jest prosty i niedługi, więc górę może zdobyć każdy, dzieci też. Jest pięknie, choć mieliśmy nadzieję na lepsze widoki na Sofię. Niestety bezwietrzna pogoda spowodowała smog nad miastem i wiele widać nie było. Nie mniej jednak z wyprawy jesteśmy bardzo zadowoleni. Piękne zakończenie pobytu w Sofii.
Wieczorem szybkie pakowanie i ruszamy pociągiem do Stambułu!
CDN.
Informacje praktyczne:
Podróż Nisz - Sofia - Autobus z Niszu jedzie o 16. Cena biletu to 1350 serbskich dinarów.
Cena za bilet na transport publiczny w Sofii to 1.60 lewa, a za dzienny bilet zapłacimy 4 lewy.
Muzeum Historii Naturalnej w Sofii - Cena biletu to 5 lewa.
Góra Witosza - Na kolejkę Witosza można się dostać autobusami linii 122 i 123. Dojeżdżają one bezpośrednio na parking przed kolejką. Warto pamiętać, że kolejka czynna jest tylko w soboty i niedziele (być może zimą jest inaczej). Cena biletu na kolejkę w obie strony to 14 lewa.
Restauracje w Sofii, czyli gdzie się stołowaliśmy:
Supa Star - Knajpka serwuje pyszne zdrowe jedzenie, głównie zupy, kanapki i sałatki. Za sałatkę, kanapkę i wodę płaciłam niecałe 10 lewa. Jedliśmy tam codziennie.
Uwielbiamy Bułgarię,udało nam się w tym roku jadąc do Turcji,przejechac ten kraj.Odkrylismy perełkę jak cudowny Bełogradczik,byliśmy w Widin,ale największym sentymentem darzymy Płowdiw.Byliśmy w nim już kilka lat temu.
OdpowiedzUsuńNie byliśmy w Sofii.Pięknie ją opisałaś.Twój wpis zachęca do odwiedzenia tego miasta.
Serdecznie pozdrawiamy-)))
Ciekawy i praktyczny wpis. Zdjęcia zachęcają do wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńDzięki Wojtek!
UsuńSuper się czyta!
OdpowiedzUsuńa jak nazywa się kolejka na górę Witosza i do jakiego przystanku dojezdza autobus?
OdpowiedzUsuń