Saa mak nao - psia herbata ;)
Saa mak nao dosłownie znaczy herbata z cytryną. Jednak nie jest zwykła herbata. Właściwie w ogólne nie wygląda i nie smakuje jak herbata.
Herbata ta jest popularna w Laosie i jeszcze bardziej popularna w Tajlandii. Problem w tym, że nadal nie jestem pewna czy jest to herbata tajska czy nie. Znajomy Laotańczyk twierdzi, że tak. Inną opinię na ten temat ma pewien Francuz, właściciel jednej tutejszych restauracji. Według niego herbata jest chińska, ale do Laosu przywozi się ją z Tajlandii. Wydaje się dosyć prawdopodobne, jako że na herbacie oprócz tajskiego języka widnieją też chińskie krzaczki. Jeśli jednak herbata jest z Chin, to dlaczego importują ją z Tajlandii? Przecież Chiny też są sąsiadem Laosu. Jedyne wyjaśnienie może być takie, że z Tajlandii jest po prostu bliżej do Wientianu i innych "dużych" miast.
Z resztą pochodzenie herbaty nie jest istotne (aczkolwiek ciągle mnie to frapuje...). Jeśli chodzi o skład herbaty to pozostaje to jeszcze większą zagadką.... Ciekawy jest również kolor - intensywny pomarańczowy. Skąd ten kolor? Nie mam bladego pojęcia, bo nikt nie potrafi mi powiedzieć co w tej herbacie jest. Jeszcze bardziej interesująca jest nazwa herbatki "Police Dog Brand Tea Dust". O co chodzi, ja się pytam? Skąd ten pies w nazwie? ;)
Przechodząc jednak do sedna sprawy, herbata smakuje nieziemsko! Herbatę parzy się przez kilka minut, a potem cedzi przez sitko. Do tego cukier, limonka i oczywiście lód. Herbatę można pić też na gorąco, ale tu ze względu na klimat pije się ją z dużą ilością lodu.
Jest to zdecydowanie nie tylko najlepsza herbata, ale i najlepszy niealkoholowy orzeźwiający napój jaki do tej pory miałam okazję pić.
Będąc w Laosie lub Tajlandii pytajcie o iced lemon tea, z resztą jak jest serwowana w restauracji to znajdziecie ją w menu. Jeśli trafi się Wam laotańska restauracja z laotańskim menu możecie spytać "Mi saa mak nao bo?"
Cena tej herbaty w knajpach waha się od 10 do 15 tyś kipów (4 do 6 zł). Ja od niedawna herbacinkę parzę sama w domu dzięki uprzejmości znajomego Laotańczyka, który kupił mi tę herbatę na targu. Cena 400 gramowego opakowania (właściwie to puszki) to 23 tyś kipów. W skład puszki wchodziła gratisowa szklanka ;)
Herbata ta jest popularna w Laosie i jeszcze bardziej popularna w Tajlandii. Problem w tym, że nadal nie jestem pewna czy jest to herbata tajska czy nie. Znajomy Laotańczyk twierdzi, że tak. Inną opinię na ten temat ma pewien Francuz, właściciel jednej tutejszych restauracji. Według niego herbata jest chińska, ale do Laosu przywozi się ją z Tajlandii. Wydaje się dosyć prawdopodobne, jako że na herbacie oprócz tajskiego języka widnieją też chińskie krzaczki. Jeśli jednak herbata jest z Chin, to dlaczego importują ją z Tajlandii? Przecież Chiny też są sąsiadem Laosu. Jedyne wyjaśnienie może być takie, że z Tajlandii jest po prostu bliżej do Wientianu i innych "dużych" miast.
Z resztą pochodzenie herbaty nie jest istotne (aczkolwiek ciągle mnie to frapuje...). Jeśli chodzi o skład herbaty to pozostaje to jeszcze większą zagadką.... Ciekawy jest również kolor - intensywny pomarańczowy. Skąd ten kolor? Nie mam bladego pojęcia, bo nikt nie potrafi mi powiedzieć co w tej herbacie jest. Jeszcze bardziej interesująca jest nazwa herbatki "Police Dog Brand Tea Dust". O co chodzi, ja się pytam? Skąd ten pies w nazwie? ;)
Przechodząc jednak do sedna sprawy, herbata smakuje nieziemsko! Herbatę parzy się przez kilka minut, a potem cedzi przez sitko. Do tego cukier, limonka i oczywiście lód. Herbatę można pić też na gorąco, ale tu ze względu na klimat pije się ją z dużą ilością lodu.
Jest to zdecydowanie nie tylko najlepsza herbata, ale i najlepszy niealkoholowy orzeźwiający napój jaki do tej pory miałam okazję pić.
Będąc w Laosie lub Tajlandii pytajcie o iced lemon tea, z resztą jak jest serwowana w restauracji to znajdziecie ją w menu. Jeśli trafi się Wam laotańska restauracja z laotańskim menu możecie spytać "Mi saa mak nao bo?"
Cena tej herbaty w knajpach waha się od 10 do 15 tyś kipów (4 do 6 zł). Ja od niedawna herbacinkę parzę sama w domu dzięki uprzejmości znajomego Laotańczyka, który kupił mi tę herbatę na targu. Cena 400 gramowego opakowania (właściwie to puszki) to 23 tyś kipów. W skład puszki wchodziła gratisowa szklanka ;)
W laotańskiej restauracji
W moim wykonaniu :)
Puszka tajemniczej psiej herbaty
Chinska herbata z tajskich pieskow na tle laotanskich widokow
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń