Wycieczka Świąteczno-Noworoczna - część II: Wat Phu
Niecałe 45 kilometrów od Pakse znajduje się słynna świątynia Wat Phu (pisana również Wat Phou). Do tego pięknego miejsca udaliśmy się na drugi dzień, podczas naszego pobytu w Pakse.
Zanim jednak przejdę do samej wycieczki..... Dzień wcześniej próbowaliśmy zakupić bilety na autobus do Si Phan Don ("Cztery Tysiące Wysp" na Mekongu). Wszędzie jednak mówiono nam, że autobus odjeżdża o 8 rano. To nie wchodziło w grę. Wat Phu musieliśmy zobaczyć i koniecznie tego samego dnia udać się na naszą wyspę na Mekongu, gdzie już wcześniej zrobiłam rezerwację. Według mojego przewodnika, autobusy miały jeździć do 15..... Dlaczego więc wszyscy powtarzają, że o 8? Udaliśmy do biura turystycznego "Green Discovery", żeby trochę popytać. Jak się okazało, ten autobus o 8 to transport dla turystów. Na dworcu, natomiast, są minivany, którymi lokalni dojeżdżają do Si Phan Don, a że my przecież w Laosie mieszkamy, to lokalny transport nam nie straszny ;) Zdecydowaliśmy się, więc jechać na wycieczkę, a o bilety martwić się później.
Tak więc z samego rana, po szybkim śniadaniu (znowu), załadowaliśmy się do busa i pojechaliśmy zobaczyć drugie (po Luang Prabang) miejsce w Laosie, które znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Oprócz nas były jeszcze 3 osoby, więc godzinna podróż czyściutkim busem z klimatyzacją była całkiem przyjemna.
Ruiny kompleksu świątyń położone są u stóp świętej (dla Laotańczyków) góry Phou Kao. Góra wielka nie jest, ale miejsce jest niezaprzeczalnie wyjątkowe. Jeśli ktoś widział Angkor Wat w Kambodży, to Wat Phu jest taką jego miniaturką. Może i nie ma wiele do zwiedzania, ale w odróżnieniu od niesamowicie zatłoczonego Angkor Wat, miejsce to jest prawie puste. Druga sprawa to naprawdę przepiękna lokalizacja.
Nie będę zanudzać historycznymi faktami (o których możecie poczytać w internecie), tylko zapraszam na fotograficzną wycieczkę po Wat Phu.
Część III
Informacje praktyczne:
W Pakse nocowaliśmy w Hotel Salachampa (polecany przez Lonely Planet) - Bungalowy z klimatyzacją i łazienkami są czyste, chociaż raczej skromne. Plusem jest lokalizacja w centrum. Za noc płaciliśmy 25 USD za bungalow.
Bilet wstępu na teren Wat Phu to koszt 50 tyś kipów (dzieci nie płacą).
Na wycieczkę można udać się 2 sposoby:
Pierwszy (tańszy, ale mniej wygodny), to wynajęcie motoru (60 tyś kipów) i dojechanie na miejsce samemu. Polecam tym, którzy naprawdę chcą oszczędzać i mają dobrą orientację w terenie (ja nie mam).
Drugi, na który my się zdecydowaliśmy, to wykupienie wycieczki w biurze podróży lub w hotelu (jeśli nie chcecie wydać fortuny to nie idźcie do Green Discovery, ceny mają tam z kosmosu). Koszt takiej wycieczki, wg. ulotki, którą mam to 120 tyś kipów jeśli jadą więcej niż 4 osoby, lub 210 tyś przy 2 osobach (ceny podaję od 1 osoby). Bilet wstępu nie jest wliczony w cenę.
Ja oczywiście trochę się potargowałam z chłopakiem z hotelu, który chciał od nas po 200 tyś (łącznie z biletem wstępu). Maja oczywiście za darmo. Wydawało mi się to stanowczo za drogo, ale nasz recepcjonista upierał się, że jest drożej, bo oprócz nas jedzie tylko jeszcze osoba. Tą osobą była starsza Niemka, której kwota 200 tyś kipów zupełnie odpowiadała. Zaproponowałam więc (kiedy Niemka wyszła), że my zapłacimy po 150 (czyli 300 w sumie), a Niemka niech płaci 200. Zapytał, czy jej nic nie powiemy. Ależ oczywiście, że nie, zapewniłam go, to będzie nasza słodka tajemnica ;)
O Si Phan Don i podróży lokalnym busem (będzie ekstremalnie ;)) w następnym odcinku!
Zanim jednak przejdę do samej wycieczki..... Dzień wcześniej próbowaliśmy zakupić bilety na autobus do Si Phan Don ("Cztery Tysiące Wysp" na Mekongu). Wszędzie jednak mówiono nam, że autobus odjeżdża o 8 rano. To nie wchodziło w grę. Wat Phu musieliśmy zobaczyć i koniecznie tego samego dnia udać się na naszą wyspę na Mekongu, gdzie już wcześniej zrobiłam rezerwację. Według mojego przewodnika, autobusy miały jeździć do 15..... Dlaczego więc wszyscy powtarzają, że o 8? Udaliśmy do biura turystycznego "Green Discovery", żeby trochę popytać. Jak się okazało, ten autobus o 8 to transport dla turystów. Na dworcu, natomiast, są minivany, którymi lokalni dojeżdżają do Si Phan Don, a że my przecież w Laosie mieszkamy, to lokalny transport nam nie straszny ;) Zdecydowaliśmy się, więc jechać na wycieczkę, a o bilety martwić się później.
Tak więc z samego rana, po szybkim śniadaniu (znowu), załadowaliśmy się do busa i pojechaliśmy zobaczyć drugie (po Luang Prabang) miejsce w Laosie, które znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Oprócz nas były jeszcze 3 osoby, więc godzinna podróż czyściutkim busem z klimatyzacją była całkiem przyjemna.
Ruiny kompleksu świątyń położone są u stóp świętej (dla Laotańczyków) góry Phou Kao. Góra wielka nie jest, ale miejsce jest niezaprzeczalnie wyjątkowe. Jeśli ktoś widział Angkor Wat w Kambodży, to Wat Phu jest taką jego miniaturką. Może i nie ma wiele do zwiedzania, ale w odróżnieniu od niesamowicie zatłoczonego Angkor Wat, miejsce to jest prawie puste. Druga sprawa to naprawdę przepiękna lokalizacja.
Nie będę zanudzać historycznymi faktami (o których możecie poczytać w internecie), tylko zapraszam na fotograficzną wycieczkę po Wat Phu.
Widok ze szczytu
Mnisi też chcą mieć zdjęcia przed Wat Phu :)
Część III
Informacje praktyczne:
W Pakse nocowaliśmy w Hotel Salachampa (polecany przez Lonely Planet) - Bungalowy z klimatyzacją i łazienkami są czyste, chociaż raczej skromne. Plusem jest lokalizacja w centrum. Za noc płaciliśmy 25 USD za bungalow.
Bilet wstępu na teren Wat Phu to koszt 50 tyś kipów (dzieci nie płacą).
Na wycieczkę można udać się 2 sposoby:
Pierwszy (tańszy, ale mniej wygodny), to wynajęcie motoru (60 tyś kipów) i dojechanie na miejsce samemu. Polecam tym, którzy naprawdę chcą oszczędzać i mają dobrą orientację w terenie (ja nie mam).
Drugi, na który my się zdecydowaliśmy, to wykupienie wycieczki w biurze podróży lub w hotelu (jeśli nie chcecie wydać fortuny to nie idźcie do Green Discovery, ceny mają tam z kosmosu). Koszt takiej wycieczki, wg. ulotki, którą mam to 120 tyś kipów jeśli jadą więcej niż 4 osoby, lub 210 tyś przy 2 osobach (ceny podaję od 1 osoby). Bilet wstępu nie jest wliczony w cenę.
Ja oczywiście trochę się potargowałam z chłopakiem z hotelu, który chciał od nas po 200 tyś (łącznie z biletem wstępu). Maja oczywiście za darmo. Wydawało mi się to stanowczo za drogo, ale nasz recepcjonista upierał się, że jest drożej, bo oprócz nas jedzie tylko jeszcze osoba. Tą osobą była starsza Niemka, której kwota 200 tyś kipów zupełnie odpowiadała. Zaproponowałam więc (kiedy Niemka wyszła), że my zapłacimy po 150 (czyli 300 w sumie), a Niemka niech płaci 200. Zapytał, czy jej nic nie powiemy. Ależ oczywiście, że nie, zapewniłam go, to będzie nasza słodka tajemnica ;)
O Si Phan Don i podróży lokalnym busem (będzie ekstremalnie ;)) w następnym odcinku!
Wspaniałe zdjęcia i pewnie wspaniała wyprawa :) Zazdroszczę i coś czuję, że będę częściej wpadać na Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńNie wydała się tajemnica? ;)
Dziękuję! To dopiero początek wycieczki :) Tajemnicy dochowaliśmy :)
UsuńTo tylko pogratulować umiejętności negocjacji ;)
Usuń