Walentynki w Laosie?
O tak, ostatnio Laotańczycy obchodzili "nasz" Nowy Rok (31.12), Chiński Nowy Rok (31.01), a dziś obchodzą Walentynki.
W zeszłym roku jakoś nie przypominam sobie Walentynek tutaj, ale z roku na rok wszystko się tu zmienia. Obecność obcokrajowców, telewizja i internet sprawiają, że w Laosie celebruje się różne święta, które z kulturą laotańską nie mają zupełnie nic wspólnego.
Dziś wystarczy przejść po ulicach, żeby przekonać się, że o Walentynkach Laotańczycy już wiedzą. Na ulicy, oprócz kwiatów (sztucznych i prawdziwych) można zobaczyć pełno straganików, gdzie Laotańczycy sprzedają wielkie chińskie miśki pluszowe i serduszka.
W mojej szkole też było walentynkowo. Wszędzie wisiały czerwone serduszka i każdy nauczyciel dekorował swoją klasę jak tylko mógł. Było więc słodko, cukierkowo i kolorowo.
Nie spodziewałam się jednak jednego - prezentów! Tak, kilkoro uczniów przyniosło mi prezenty. Bardzo, bardzo było to miłe zaskoczenie!
W zeszłym roku jakoś nie przypominam sobie Walentynek tutaj, ale z roku na rok wszystko się tu zmienia. Obecność obcokrajowców, telewizja i internet sprawiają, że w Laosie celebruje się różne święta, które z kulturą laotańską nie mają zupełnie nic wspólnego.
Dziś wystarczy przejść po ulicach, żeby przekonać się, że o Walentynkach Laotańczycy już wiedzą. Na ulicy, oprócz kwiatów (sztucznych i prawdziwych) można zobaczyć pełno straganików, gdzie Laotańczycy sprzedają wielkie chińskie miśki pluszowe i serduszka.
W mojej szkole też było walentynkowo. Wszędzie wisiały czerwone serduszka i każdy nauczyciel dekorował swoją klasę jak tylko mógł. Było więc słodko, cukierkowo i kolorowo.
Nie spodziewałam się jednak jednego - prezentów! Tak, kilkoro uczniów przyniosło mi prezenty. Bardzo, bardzo było to miłe zaskoczenie!
A oto i dzisiejsze prezenty od moich słodkich uczniów :)
Torebeczka w serduszka to prezent od mojej koreańskiej uczennicy.
W środku znalazłam następujące rzeczy:
kopertę
w kopercie, taka karteczka z życzeniami
oraz sporo łakoci :)
A to słodkości od szefa :)
Miło, prawda? :)
Ps. Zalegam okropnie z wieloma wpisami! Nie dokończyłam opowieści o mojej Świąteczno-Noworocznej wycieczce (ba, ledwie ją rozpoczęłam), a tu w między czasie znów byłam w podróży, tym razem z rodziną i przyjaciółmi, którzy przyjechali do mnie w odwiedziny! O wszystkim już wkrótce, obiecuję!
A Wam, moi drodzy Czytelnicy, życzę miłego dnia, z prezentami czy bez! :)
No to czekam :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Zabieram się do roboty w ten weekend!
UsuńPani Aleksandro! Niespełna dwa tygodnie temu wróciliśmy z moim przyjacielem z wyprawy do pięknego Laosu. Planując podróż, wykorzystaliśmy sugestie zawarte w Pani blogu. Zgadza się- ryba na parze wyśmienita, "psia" herbata zagadkowo smaczna, kawa w uroczym The Litte House wyborna. Dziekuję za cenne podpowiedzi:) Beata
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) Cieszę się, że wycieczka się udała, a moje wpisy pomogły w planowaniu!
UsuńPozdrawiam ciepło :)