Hiszpania - Andaluzja: urocza Marbella
Do Hiszpanii wybrałam się w odwiedziny do mojego niesamowitego przyjaciela. Hal urodził się w Wielkiej Brytanii, ale wychował się w Południowej Afryce i Australii. Mieszkał wiele lat we Francji, później w Wietnamie, a następnie w Laosie, gdzie się poznaliśmy. Pracowaliśmy razem przez rok i mocno się ze sobą zżyliśmy. Po dwóch latach znajomości w Laosie, nasze drogi się rozeszły. Ja wróciłam do Polski, a Hal przeprowadził się do Maroka. Obiecałam mu jednak, że nie dam o sobie zapomnieć. I choć nie udało mi się go odwiedzić w Maroku, to po roku ściągnęłam go do siebie na wakacje. Miał przyjechać na tydzień, a został dwa. Miał do Maroka wracać samolotem, a wrócił motocyklem kupionym w Polsce. Jego wizyta była u mnie była pełna niespodzianek i dramatycznych zwrotów akcji - za pewne wakacje, których nie zapomni! Swoją drogą, chyba powinnam kiedyś napisać o tym osobny post... :)
Przenosimy się jednak do listopada 2017 roku. Pierwszego listopada lądujemy w Maladze, skąd z Darkiem i Majcią wypożyczonym samochodem jedziemy do San Pedro na spotkanie z Halem. Wspaniale się znów spotkać! Po wspólnej kolacji, przy której Maja prezentuje Halowi swoje umiejętności hiszpańskiego nabyte w ciągu ostatnich kilku dni, udajemy się do małej wioski położonej 5 kilometrów na północ od San Pedro. Wioska, w której Hal mieszka jest naprawdę urocza. Rozpościera się widok, w którym łatwo się zakochać. Chyba też mogłabym tu zamieszkać...
Następnego dnia Hal jedzie do pracy, a my ruszamy do Marbelli, uroczego miasteczka położonego na wybrzeżu. Słońce, przyjemna temperatura i spokój na ulicach poza sezonem są ogromnym atutem. Spacerujemy po klimatycznych uliczkach przyglądając się pięknej śródziemnomorskiej roślinności, udajemy się na nasze pierwsze hiszpańskie tapas, a później odwiedzamy na plażę, gdzie relaksujemy się w promieniach listopadowego słońca.
Przenosimy się jednak do listopada 2017 roku. Pierwszego listopada lądujemy w Maladze, skąd z Darkiem i Majcią wypożyczonym samochodem jedziemy do San Pedro na spotkanie z Halem. Wspaniale się znów spotkać! Po wspólnej kolacji, przy której Maja prezentuje Halowi swoje umiejętności hiszpańskiego nabyte w ciągu ostatnich kilku dni, udajemy się do małej wioski położonej 5 kilometrów na północ od San Pedro. Wioska, w której Hal mieszka jest naprawdę urocza. Rozpościera się widok, w którym łatwo się zakochać. Chyba też mogłabym tu zamieszkać...
Trąby anielskie, piękne, ale śmiertelnie trujące
Następnego dnia Hal jedzie do pracy, a my ruszamy do Marbelli, uroczego miasteczka położonego na wybrzeżu. Słońce, przyjemna temperatura i spokój na ulicach poza sezonem są ogromnym atutem. Spacerujemy po klimatycznych uliczkach przyglądając się pięknej śródziemnomorskiej roślinności, udajemy się na nasze pierwsze hiszpańskie tapas, a później odwiedzamy na plażę, gdzie relaksujemy się w promieniach listopadowego słońca.
Stare miasto
Alameda Park
Nasze pierwsze hiszpańskie tapas
Avenida del Mar - piękny deptak prowadzący nad morze usłany rzeźbami Salvadora Dali
Surferka
Zwróćcie uwagę na góry w tle!
Na plaży
Morze było zimne, ale Maja i tak się dobrze bawiła.
Informacje praktyczne:
Samochód wypożyczyliśmy w Maladze od MalagaCar.com. Na lotnisko przyjechał bus z wypożyczalni, który zawiózł nas na miejsce. Swoją drogą, jest bardzo blisko lotniska, więc można też iść na nogach. Samochód wypożyczyliśmy na okres 1-5 listopada i zapłaciliśmy 85,65 euro. Wykupiliśmy podstawowe ubezpieczenie i musieliśmy złożyć depozyt w wysokości 1000 euro (blokada na karcie kredytowej).
Zabookowaliśmy mały samochodzik, ale na miejscu dostaliśmy większy Renault Megane.
Nie miałam pojęcia, że ta roślina śmiertelnie trująca, teraz już wiem. :) Bardzo piękna fotorelacja. Zdjęcia są cudne. Niesamowicie urocze miejsca. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Hiszpania jest bardzo fotograficzna :) Pozdrawiam!
UsuńJestem totalnie urzeczona Twoimi zdjęciami, a Hiszpania to jeden z moich ulubionych destynacji. Teraz przerzucam się na Azję, ale do Hiszpanii z cała pewnością wróce.
OdpowiedzUsuńDzięki! Też się zakochałam w Hiszpanii i na pewno tam wrócę, bo jest co zwiedzać :)
UsuńAle masz szalonego kolegę! Uwielbiam takich ludzi. Nigdy nie wiadomo czym nas zaskoczą :P. Malaga chodziła mi po głowie niedawno ale ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo bilety były drogie.
OdpowiedzUsuńWarto nadrobić!
UsuńSuper wpis. Przepiękne zdjęcia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki! Cieszę się, że się podobał!
UsuńDziękuję za ten wpis :) W Hiszpanii pierwszy raz byłam z 8 lat temu. Pamiętam, że pojechałam tam na spontanie, kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Wyjechałam do Barcelony i do dziś uważam, że to jedno z piękniejszych miejsc na świecie. Niesamowity klimat, cudowni ludzie, piękne miasto i pyszne jedzenie. Na straganach kupowałam ogromne ilości truskawek, po czym zjadałam je prosto z pudełka. Takie mam największe wspomnienia z tego wyjazdu. Po tylu latach chcę znowu odwiedzić ten kraj - głównie żeby sprawdzić czy coś się zmieniło i czy nadal będę zachwycona tym klimatem. W aplikacji Itaki https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.itaka.itaka jest sporo wycieczek w te rejony - nie ukrywam, że myślałam o Andaluzji właśnie. :)
OdpowiedzUsuńWarto samemu zaplanować taką wycieczkę! Będzie taniej i ciekawej!:)
UsuńDziękujemy za wspomnienie o Andaluzji i Maladze! To niesamowite miejsca pełne historii, kultury i wspaniałych krajobrazów, które warto odkrywać o każdej porze roku. Zachęcamy do odwiedzenia naszego serwisu costadelsol.pl, gdzie znajdziecie więcej informacji o atrakcjach, lokalnych tradycjach oraz wskazówki, jak najlepiej zaplanować wizytę w tej magicznej części Hiszpanii.
OdpowiedzUsuń