Hi, I'm Beer. Nice to meet you :)

Na pewno wszyscy pamiętają reklamę sprite - "ja jestem sprite, a ty pragnienie". U nas to tylko zabawna reklama, a sprite to tylko napój. W Laosie sprite może być czyimś imieniem...

Zacznijmy od początku. W Laosie oprócz tego, że każdy posiada imię i nazwisko, większość osób ma także ksywę (nickname). Rodzice nadają swojemu nowo-narodzonemu dziecku piękne imię i niekoniecznie piękny pseudonim. Nadawanie ksyw jest tutejszą tradycją i oczywiście wiąże się z przesądami. Dawniej, kiedy opieka zdrowotna nie była dostępna, śmiertelność wśród noworodków była bardzo wysoka. Żeby odstraszyć złe duchy, które porywają niemowlęta, Laotańczycy nadawali maluchom pseudonimy. Pseudonimy nie brzmią zbyt uroczo. Wszystko po to, żeby duchy nie zabrały rodzicom dziecka. Nadaje się takie ksywy jak np. Thooey (Gruby/Gruba), czy Dahm (Ciemny/a lub Mroczny/a). Z taką ksywą dziecko jest bezpieczniejsze, bo jaki straszny duch będzie chciał zabrać naszego Grubego czy Mrocznego? ;)

Niektóre pseudonimy są naprawdę fatalne np. Humnoy, co znaczy małe jądra. Można też nazywać się Żaba - również mało urokliwe.

Ostatnimi czasy pojawiły się inne ciekawe pseudonimy. W związku z tym, że cywilizacja już dotarła do Laosu (powiedzmy), to pojawiły się takie imiona jak Fanta, Honda czy Cola. Tak... czasem to nie jest nawet pseudonim, ale faktyczne imię. W klasach, w których uczę mam np. uczniów, którzy nazywają się jeden Beer, a drugi Fanta (Fanta ma podobno brata Pepsi). Są też Nike, Fila, Gap, Tiger, Boy (bardzo popularna ksywa), Back, Bobi i inne. W zeszłym roku miałam dwie dziewczynki, które nazywały się Pupe i chłopca o imieniu Anousa (czyt. Anusa). Popularne ksywy wśród dziewczynek to np. Nana, Anna, Nini, Emmy, Nuni, Nuna, Mimi, Sandy, Sara, Jennifer. Niektóre są uniwersalne jak np. Noy, czy Katai. Zdecydowanie widać wpływy języka angielskiego.

Śmiesznie i trochę dziwnie, kiedy w klasie mówię: Fanta, could you read the first sentence, please? albo Beer, stop talking, please. Ogólnie rzecz biorąc, dla mnie to  ciekawe i wygodne, bo łatwiej mi zapamiętać takie ksywy niż niektóre koszmarnie długie i skomplikowane imiona.

A Wam jak się podobają Laotańskie ksywy? :)

Komentarze

  1. Fajne jak masz fajna ksywe:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje uczennice maja imiona jak striptizerki w USA: Honey, Cindy, Bunny,Candy, Sweet, etc.

    OdpowiedzUsuń
  3. W Japonii tez nie lepiej. Uczylam juz chlopca o imieniu Bambi, dziewczynki nazwane Milk i Coffee (siostry). A takze, o dziwo, dzieciaka o imieniu Gagarin (nie mam pojecia jak rodzice na to wpadli, bo oni to tacy zwykli tutejsi zule). Honey, Bunny i Candy tez mialam, tyle ze pisane katakana brzmia okropnie. Ale rodzice i tak sa dumni, ze dali dziecku "zachodnie" imie. O i jeszcze Apple, Sunny, Barbie. Ale najfajniesze byly dwie siostry, jedna miala na imie Ai, a druga Yu. A, i jeszcze rodzina gdzie dzieciaki nazywaja sie On, An i In. Teraz maja kolejne, ale juz im zabraklo liter i nazwali go po prostu En.
    I jeszcze takie cuda jak Suzuko (imie) Suzuki (nazwisko), lub dziewczynka w klasie obok: Suzuko (imie) Honda (nazwisko).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze przypomniał mi się dziś chłopiec Sony, Ham (nie ma jak nazywać szynka :)) i dziewczynka Kitty :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nocleg z Booking.com!

Booking.com