Dzień Nauczyciela i prezent jakiego się nie spodziewałam
O Dniu Nauczyciela w Laosie pisałam już 2 razy, więc nie chcę się za bardzo powtarzać, ale w tym roku jeden prezent totalnie mnie zaskoczył.
Były słodycze, suszone wodorosty, materiały na laotańskie spódnice, notatniki, śmieszna jaskrawo zielona koszula, "eleganckie" opakowanie z chusteczkami higienicznymi, wieczne pióro z atramentem (nie używałam takiego od czasu podstawówki!) i power bank (przenośna ładowarka - tak chyba to się nazywa). Takich prezentów mniej więcej się spodziewałam i ze wszystkich się cieszyłam, niezależnie od wartości materialnej.
Był jednak jeszcze jeden prezent - koperta. Na kopercie były życzenia napisane po laotańsku, a w środku pieniądze. Dostałam od ucznia 2000 baht, co w przeliczeniu na złotówki daje ok 200 zł. O tym, że nauczyciele czasami dostają pieniądze od uczniów w Dniu Nauczyciela słyszałam, ale jakoś nie sądziłam, że mi też się to przytrafi.
Co właściwie taki prezent oznacza i czy wypada go przyjąć. W tutejszej kulturze taki prezent trzeba przyjąć, inaczej byłoby to źle widziane. To, że rodzic (przez ucznia) daje nauczycielowi pieniądze, to wyraz szacunku, więc nic tylko się cieszyć. No to się cieszę :)
Były słodycze, suszone wodorosty, materiały na laotańskie spódnice, notatniki, śmieszna jaskrawo zielona koszula, "eleganckie" opakowanie z chusteczkami higienicznymi, wieczne pióro z atramentem (nie używałam takiego od czasu podstawówki!) i power bank (przenośna ładowarka - tak chyba to się nazywa). Takich prezentów mniej więcej się spodziewałam i ze wszystkich się cieszyłam, niezależnie od wartości materialnej.
Co właściwie taki prezent oznacza i czy wypada go przyjąć. W tutejszej kulturze taki prezent trzeba przyjąć, inaczej byłoby to źle widziane. To, że rodzic (przez ucznia) daje nauczycielowi pieniądze, to wyraz szacunku, więc nic tylko się cieszyć. No to się cieszę :)
Komentarze
Prześlij komentarz