Morning glory - moje kolejne kulinarne osiągnięcie
Morning glory to polsku wilec, taka ładna pnąca się roślinka z kwiatkami. Morning glory ładnie wygląda....... i smakuje! Laotańczycy bardzo często się nią zajadają, ale ja długo nie mogłam się do niej przekonać. Nie żeby była jakaś niedobra, po prostu wydawała mi się nijaka, takie trawsko. Trzeba jednak zaznaczyć, że jadałam ją tylko jeśli wchodziła w skład lunchu w szkole. A wiecie jak to z jedzeniem na stołówce szkolnej.... wybitne to ono chyba nigdy nie jest.
Niedawno jednak będąc w odwiedzinach u znajomego miałam okazję spróbować morning glory przyrządzoną przez Laotańczyka. Niby kucharka w szkole też Laotanka, ale gotowanie dla siebie i ewentualnie paru innych osób (znajomych), a gotowanie dla kilkuset dzieciaków i kilkudziesięciu pracowników to nie to samo. Tak więc odkryłam morning glory na nowo! Była świetnie przyprawiona i lekko ostra (nie tak jak ta w szkole, po której można zionąć ogniem). Zapytałam oczywiście jak ją przygotować, bo to naprawdę świetna lekka kolacja. A oto i przepis:
Składniki:
Wilec (morning glory)
Czosnek
Papryczki chilli
Szczypta soli lub jakieś innej przyprawy do smażonych dań
Sos sojowy
Sos z kałamarnicy
Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy pokrojony czosnek i papryczki chilli. Po chwili dodajemy pokrojoną morning glory (można też ją po porostu podrzeć na kawałki). Smażymy jakieś 5 min. Następnie przyprawiamy solą, sosem sojowym i sosem z kałamarnicy. Mieszamy, podsmażamy przez jakąś minutę i gotowe. Ja wszystkiego dawałam na oko. Przygotowanie całej potrawy zajmuje mniej niż 10 min.
Niedawno jednak będąc w odwiedzinach u znajomego miałam okazję spróbować morning glory przyrządzoną przez Laotańczyka. Niby kucharka w szkole też Laotanka, ale gotowanie dla siebie i ewentualnie paru innych osób (znajomych), a gotowanie dla kilkuset dzieciaków i kilkudziesięciu pracowników to nie to samo. Tak więc odkryłam morning glory na nowo! Była świetnie przyprawiona i lekko ostra (nie tak jak ta w szkole, po której można zionąć ogniem). Zapytałam oczywiście jak ją przygotować, bo to naprawdę świetna lekka kolacja. A oto i przepis:
Składniki:
Wilec (morning glory)
Czosnek
Papryczki chilli
Szczypta soli lub jakieś innej przyprawy do smażonych dań
Sos sojowy
Sos z kałamarnicy
Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy pokrojony czosnek i papryczki chilli. Po chwili dodajemy pokrojoną morning glory (można też ją po porostu podrzeć na kawałki). Smażymy jakieś 5 min. Następnie przyprawiamy solą, sosem sojowym i sosem z kałamarnicy. Mieszamy, podsmażamy przez jakąś minutę i gotowe. Ja wszystkiego dawałam na oko. Przygotowanie całej potrawy zajmuje mniej niż 10 min.
Ta daaaam :)
Obok mój ulubiony sticky rice
U mojej tesciowej w ogordku rosnie ten morning glory, moze jej kolacje zrobie lol
OdpowiedzUsuńZapytaj jej, czy woli kwiatki w ogrodzie czy orientalny obiad ;)
UsuńWygląda apetycznie, choć na pierwszy rzut oka na tytuł zacząłem się śmiać. Załączam cytat ze słownika Slang Dictionary:
OdpowiedzUsuńmorning glory n.
a morning erection. : Always happy to see the morning glory.
;)
Usuń