Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2012

Laotańskie jaja ;)

Obraz
Jaja (kurze) w Laosie podawane są bardzo często i w różnych formach. Przede wszystkim niejednokrotnie są częścią obiadu. Możemy je dostać gotowane, smażone, w formie omletu z warzywami lub zmieszane z ryżem. Laotańczycy jedzą też jajka gotowane jako przekąskę, niby nic dziwnego ale... Ostatnio zostałam poczęstowana takimi "gotowanymi" jajami. Jak się okazało jajka gotowane były przez minutę... Ostrożnie, od góry, rozbijamy takie jajko, dodajemy przyprawy i wypijamy... Fuuuj! Ja się nie skusiłam na jedzenie praktycznie surowych, płynnych i glutowatych jaj. Tak czy siak na razie mowa o jajach znanych nam bardzo dobrze, czyli w jasnej skorupce z białym białkiem i żółtym żółtkiem :) Ale Laotańczycy mają jeszcze bardziej jajcarskie pomysły. Stuletnie jaja, które są charakterystyczne dla kuchni chińskiej, są w Laosie bardzo popularne. Wbrew nazwie, jaja konserwuje się nie przez sto lat, a sto dni. Mniej więcej, bo w praktyce jaja przechowuje je się od kilku tygodni do kilku miesię

Obcokrajowiec a Laotańczyk

Falang - tak nas (białych obcokrajowców) nazywają Laotańczycy. Przede wszystkich uważają nas wszystkich za bardzo bogatych. Trudno im się w sumie dziwić, skoro średnia pensja Laotańczyka to $100. Osobiście znam osoby, które żyją za $150 miesięcznie. Wiem też w jakich warunkach oni żyją, np pokój z szafą, materacem, biurko. Do tego łazienka, czyli kibelek w formie dziury, gdzie sprawę załatwia się kucając.  Obok bala z wodą i plastikowym rondelkiem do do nabierania wody 'ręczne spłukiwanie'. Niektórzy mają prysznic, niektórzy nie. Jeśli nie mają to używają tej samej wody z bali i plastikowego rondelka do mycia. O podgrzewanej wodzie można zapomnieć, to luksus na jaki pozwolić mogą sobie tylko nieliczni, w tym obcokrajowcy. Nie wspominając już o klimatyzacji. U nikogo (laotańskiego pochodzenia) jeszcze nie widziałam niczego poza wiatrakami. Nie w każdej łazience są kafelki, czasem jest tylko beton. Oczywiście domy są nieszczelnie, pająki i pajęczyny na ścianach i sufitach. Ogólni

Moja pierwsza laotańska potrawa :)

Obraz
Moje wielkie kulinarne osiągnięcie - tradycyjna laotańska potrawa, czyli ryba na parze w sosie z limonek, chilli, czosnku, soli i magicznej azjatyckiej przyprawy. Rybę tę tak uwielbiam, że postanowiłam nauczyć się ją gotować od laotańskiej gospodyni :) Musiałam tylko kupić garnek do gotowania na parze. Rybka robi się w 10 min. W między czasie przygotowujemy odpowiedni sos i gotowe. Zapewniam, rybka palce lizać, zwłaszcza jak ktoś lubi ostre potrawy :) Rybka nazywa się panin (nie znam polskiej nazwy) i jest to rybka z Mekongu.

Ekstremalna wycieczka nad wodospady

Obraz
Wymyśliłam wycieczkę nad jezioro jako, że długi weekend mieliśmy. Powiadomiłam Darka i moją Majkę o moim wspaniałym pomyśle. Postanowiłam również zabrać mojego laotańskiego przyjaciela, Amitha. Umówiliśmy się na dworcu północnym (skąd myślałam, że autobus odjeżdża się nad jezioro). Na miejscu okazało się, że trochę się źle zrozumieliśmy z Amithem i mieliśmy na myśli 2 różne miejsca.. No cóż, stwierdziłam, że w takim razie pojedziemy nad wodospady!!! Kupiliśmy bilety i wyruszyliśmy w 2 godzinną podróż autobusem uciekając od stolicy. A jak już wspomniałam o stolicy, to powiem, że z powodu europejsko-azjatyckiego szczytu, w stolicy roiło się od policji, była godzina policyjna, i zablokowana jedna z dróg. Ale wracając do wycieczki. Wysiedliśmy w jakiejś małej wioseczce i rozpoczęliśmy poszukiwania jakiegoś transportu na wodospady... Jak się okazało, żadne autobusy tam nie jeżdżą i trzeba było znaleźć kogoś z samochodem, kto za odpowiednia opłatą zawiezie nas w upragnione miejsce do guest h

Nocleg z Booking.com!

Booking.com