Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2012

Halloweeen part 2

Obraz
Wczoraj (wtorek) obyło się halloween w szkole po raz drugi. Tym razem było tylko dla uczniów szkoły podstawowej. Więc prawie wszyscy moi uczniowie (z wyjątkiem jednego) przebrali się w halloween'owe stroje. Odbył się konkurs na najlepszy stój halloween'owy w 4 kategoriach. Potem były zabawy nauczycieli ze swoimi klasami. Moja klasa połączyła się z inną 4 klasą i razem z ich nauczycielką, Filipinką, wymyśliłyśmy zabawę w łapanie jajek. Wszyscy uczniowie mieli przynieść po 2 dwa jajka ((nieugotowane). Jedna drużyna miała chustę, w którą łapała jajka, druga nimi rzucała. Radości i śmiechu była ogromna ilość. Jedno jajko wylądowało na bucie jednego z moich uczniów. Mój biedaczek rozpłakał się, aczkolwiek humor mu się lekko poprawił, kiedy zobaczył drugie jajko lądujące na moim bucie :D Najwspanialszy moment był kiedy jeden z moich uczniów złapał jajko i szczęśliwy próbował mi je podać. Niestety, on trzymał jajko zbyt mocno w rękach, a ja zbyt łapczywie chciałam jajko zabrać... Skoń

Halloween w Wientianie

Obraz
W sobotę w szkole była impreza Halloween'owa. Jak zawsze pewne rzeczy muszą mnie tu zaskoczyć. Po pierwsze impreza nie była za darmo.. Wszystkie dzieci były zaproszone, te z podstawówki i te ze szkoły średniej, co już samo w sobie jest dziwne. Oczywiście chodziło o to, że właścicielka naszej szkoły mogła sobie znowu zarobić. Bilety kosztowały 40 tyś kipów (16 zł). Dla nas, nauczycieli było taniej, 20 tyś. Byli też nauczyciele, którzy brali udział we wszystkim i wszystko przygotowywali, oni oczywiście nie płacili. My poszliśmy tam tylko ze względu na Maję, która bardzo podekscytowana całą imprezą. Kupiliśmy jej strój batmana, zrobiliśmy odpowiedni make-up i poszliśmy. Były jakieś tam atrakcje typu haunted house i inne. Później był koncert, jakieś zespoły przyjechały, podobno dziewczyny na scenie ubrane były bardzo skąpo, a ruchy na scenie mocno podszyte podtekstem seksualnym. Tak słyszałam, nie widziałam bo wyszłam wcześniej. W innym miejscu przy kawiarni, wyświetlany był film "

Laotańskie jedzonko

Jako, że w pracy jadam codziennie lunch to mam już jakieś pojęcie na temat tutejszego jedzenia. Co zwykle jem w szkole? Oczywiście zawsze jest ryż, czasem jakieś makarony też są. Oczywiście popularna są też noodle soup, czyli zupa z takim długim 'chińskim' makaronikiem. Inna  popularna potrawa to tzw. laap, czyli mielone  mięso (kurczak, wieprzowina lub wołowina) lub ryba z różnymi ziołami i zielskami. Bardzo często dodają kolendrę, której ja osobiście nie mogę przełknąć, już sam jej zapach mnie zniechęca. Laotańczycy natomiast zdają się ją uwielbiać. Wracając do mojej pracy. Zawsze są 2 dania do wyboru i zawsze jakieś owoce na deser. Dają też chleb (taki paskudny miękki jak do tostów) masło i dżem. Przeważnie coś tam dobrego się znajdzie do jedzenia ;) Lepsze są bagietki, które sprzedają na ulicy, można kupić samą taką bagietkę, albo robią kanapkę i wpychają różne dziwne rzeczy. Jak coś nie wygląda smacznie to wystarczy pani pokazać i powiedzieć 'bo' (nie).  Jeśli chod

Imprezy w Wientianie

Chcecie iść na imprezę do białego? Nie przyjeżdżajcie do Wientianu! Tu imprezy kończą się o północy.. Podobno są jakieś dwa miejsca, gdzie impreza trwa trochę dłużej... może do 1 się uda. I nie jest tak dlatego, że nikt nie chce się bawić, po prostu rząd nie pozwala. Za 'przeciągnięcie' imprezy właściciel może zapłacić karę. W nocy w okolicach gdzie są kluby i dyskoteki oczywiście można spotkać lady boys. Z daleka jak kobieta, długie włosy, obcasy i mini. Z bliska zdradza ich budowa ciała (choć staniki wypchane, i to co trzeba ukryte) i głos... Ale z całą pewnością nie jeden obcokrajowiec dał się nabrać bo i prawdziwe kobiety też się włóczą proponując białym zabawę. Tak czy siak, szkoda, że tak wcześnie miasto zapada w sen... Tak to oczywiście wygląda na pierwszy rzut oka, bo wielu pewnie kontynuuje zabawę w domu lub hotelu. Ale po północy w weekend to czas kiedy czuje się powiew komunizmu! A że zbliża się ważna azjatycka konferencja w Laosie, kiedy to ważni ludzie z całej Azji

Festiwal nad Mekogiem

Obraz
Wczoraj, czyli w niedzielę, wybraliśmy do domu naszego kolegi z pracy, który zaprosił nas na 'garden party'. Powodem imprezy był festiwal, który odbywał się na rzeką Mekong. Koło południa tuk-tukiem (po małej negocjacji, z 50 tyś kipów zbiliśmy cenę do 25 tyś - 10 zł) wraz z innym kolegą z pracy wyruszyliśmy z dworca na festiwalową imprezę. Howard, u którego odbywała się impreza mieszka praktycznie nad samym Mekongiem. Na miejscu oczywiście w ogrodzie porozstawiane stoły z jedzeniem, a przy stołach ludzie siedzą, jedzą i piją beerlao. Część gości była laotańska, część to obcokrajowcy. Nie mniej jednak z prawie każdym trzeba było coś tam pogadać. Jedna laotańska pani chyba bardzo nas polubiła i ciągle się przysiadała i nawijała po laotańsku. Nie wiele rozumiałam, tylko co któreś tam słowo, ale ogólnie to chodziło o to, żeby się z nią napić beerlao :) Wyglądało to tak: ona coś mówi, ja powtarzam, ona się śmieje, my się śmiejemy a potem wychylamy szklanki beerlao :P Oczywiście był

Imprezy w Wientianie

Chcecie iść na imprezę do białego? Nie przyjeżdżajcie do Wientianu! Tu imprezy kończą się o północy.. Podobno są jakieś dwa miejsca, gdzie impreza trwa trochę dłużej... może do 1 się uda. I nie jest tak dlatego, że nikt nie chce się bawić, po prostu rząd nie pozwala. Za 'przeciągnięcie' imprezy właściciel może zapłacić karę. W nocy, w okolicach gdzie są kluby i dyskoteki oczywiście można spotkać lady boys. Z daleka jak kobieta, długie włosy, obcasy i mini. Z bliska zdradza ich budowa ciała (choć staniki wypchane, i to co trzeba ukryte) i głos... Ale z całą pewnością nie jeden obcokrajowiec dał się nabrać bo i prawdziwe kobiety też się włóczą proponując białym zabawę. Tak czy siak, szkoda, że tak wcześnie miasto zapada w sen... Tak to oczywiście wygląda na pierwszy rzut oka, bo wielu pewnie kontynuuje zabawę w domu lub hotelu. Ale po północy w weekend to czas kiedy czuje się powiew komunizmu! A że zbliża się ważna azjatycka konferencja w Laosie, kiedy to ważni ludzie z całej Azj

Kryzys!

Dziś po przyjechaniu na rowerze do pracy poszłam do łazienki się przebrać. Patrzę w lustro i masakra, ubranie przylepione do ciała, twarz spocona, tusz rozmazany pod oczami. Potem miałam taki straszny ukrop w pracy, że zapomniałam o swoim dyżurze podczas przerwy. Zmęczona wróciłam do domu i zasnęłam. Myślałby kto, że po drzemce człowiek poczuję się lepiej. No i pewnie by tak było gdyby nie to, że śniły mi się gigantyczne pająki biegające po mnie i wielkie jaszczury goniące po domu. Później,  jak wyszłam z domu, żeby jechać do sklepu omal nie wlazłam w pająka, który zrobił sobie pajęczynę na moim rowerze. I tak oto nadszedł wieczorny kryzys. Więc powiem, że tęsknię za wszystkimi bliskimi osobami, do których mogłam przyjść i sobie ponarzekać...

Basen w Wientianie

Obraz
W jakiej stolicy na świecie w niedzielne południe będziecie mieć basen tylko dla siebie za 6 zł (opłata wstępu za cały dzień)? Oczywiście w Wientianie! Po południu zjawiło się parę osób i choć była też biała kobieta pływająca w bikini, ja już chyba z przyzwyczajenia pływałam w podkoszulku. Natomiast do innej rzeczy na pewno się nie przyzwyczaję. Otóż nierzadko kobiety noszą tu skarpetki do japonek! I to takie grube skarpeciory! Nie wiem jak to można wytłumaczyć, bo 30 stopniowe upały raczej temu nie sprzyjają. A my Polsce się śmiejemy jak ktoś ubierze skarpetki do sandałów, a tu da się nawet ubrać skarpetki do japonek na obcasie :D

Wycieczka do Vang Vieng

Obraz
Na nasz 3 dniowy weekend wybraliśmy się do Vang Vieng. Vang Vieng to malutkie miasteczko oddalone 160 km od Wientianu. Jest to typowo turystyczne miasteczko, położone nad rzeką i otoczone górami. Za 150000 kipów można kupić 3 bilety na autobus. My zdecydowaliśmy się na wynajęcie minivana z klimatyzacją. Cały minivan (na 10 osób) z kierowcą był tylko dla nas - koszt 250000 kipów (100zł). Śmieszna cena za 3 godzinną podróż w luksusowych warunkach :) W Vang Vieng wynajęliśmy pokój 3 osobowy z ogromną łazienką i widokiem na góry za 40zł za noc! Sobotnie popołudnie to był spacer po mieście i pyszna kolacja w sympatycznej restauracji. W niedzielę wykupiliśmy wycieczkę, która obejmowała zwiedzanie jaskini i kajakowanie. Jaskinia, w której byliśmy była wypełniona wodą więc mieliśmy tzw. tubing. Tubing to pływanie na wielkich dmuchanych kołach. Tak więc z latarkami na czołach, tyłkiem w kole, podążając za liną zwiedzaliśmy wnętrze jaskini :) Później był lunch u podnóża góry (lunch oczywiście

Laotański Dzień Nauczyciela

Obraz
Wczoraj obchodziliśmy Dzień Nauczyciela w szkole, więc parę słów na ten temat bo działo się sporo. Przede wszystkim, uczniowie dawali prezenty nauczycielom. Niby podobnie jak w Polsce, gdzie dzieci najczęściej przynoszą kwiaty, czekoladki, lub kawę. Tutaj dostaje się o wiele ciekawsze prezenty, ja dostałam np śliczną broszkę, tunikę, zestaw szklanek albo podkoszulkę z reklamą beerlao :D W szkole oczywiście były występy uczniów, słowa podziękowania od dyrektora i właścicielki szkoły. Ale najciekawszy był wieczór. Właścicielka naszej szkoły zaprosiła wszystkich pracowników szkoły do swojej restaurację na imprezę :) Było pyszne jedzonko, występy na żywo, beerlao i karaoke jak już towarzystwo więcej wypiło :P Odbyło się również losowanie, w którym wszyscy brali udział i gdzie można było wygrać nagrody ufundowane przez właścicielkę naszej szkoły! I trzeba powiedzieć, że babka ma gest - główną nagrodą był motor! Był też telewizor, i laptop! Niestety żadnej z głównych nagród nie zdobyłam, za

Postępy w laotańskim ;)

Robię postępy! Dziś, na mojej drugiej lekcji laotańskiego ułożyłam zdanie w czasie teraźniejszym, przeszłym i przyszłym. Trzeba powiedzieć, że gramatyka laotańska do najtrudniejszy nie należy :) Phop kan mai my yn! (See you tomorrow!)

Lao whisky!

Obraz
Laotńska whisky - nie żebym uwielbiała whisky, ale jak tu się nie napić kiedy butelka 0,7 l kosztuje 8000 kipów. 10000 kipów to 4 zł :D

Mój laotański ;)

Pochwalę się. Nie tylko umiem zapytać w sklepie o cenę i zrozumieć (przeważnie) odpowiedź, ale dziś powiedziałam również panu w sklepie 'pheang lai' (za drogo) i kupiłam skarpetki za pół ceny. Później w innym sklepie jedna pani bardzo mi chciała sprzedać torebkę, próbowałam się bronić mówiąc next time, ale na nic, więc znowu zabłysnęłam swoim laotańskim i wypaliłam 'my yn', czyli jutro. Całkiem nieźle. prawda? Podenerwuję Was trochę i powiem jeszcze, że wieczór spędziłam na basenie, pływając i podziwiając palmy oraz zachód słońca :) A na koniec laotańskie pożegnanie - la khon!

Nocleg z Booking.com!

Booking.com