Mroczna strona Laosu

Piszę o Laosie i przeważnie go zachwalam. No bo super pogoda, egzotyczna roślinność, pyszne jedzenie i bardzo przyjaźni ludzie. Więc na co narzekać?

Zacznę od wypadku, którego byłam świadkiem w niedzielę. Wybraliśmy nad Mekong. Darek z Mają poszli do parku, a ja poszukać biur podróży (rozważam wyjazd do Kambodży na Laotański Nowy Rok). Z głównej ulicy skręciłam w wąską uliczkę, gdzie już z daleka widziałam 2 agencje turystyczne. Idąc w kierunku pierwszej agencji, minęłam pracowników, którzy ładowali ogromne szyby do vana na "pakę". Pamiętam, że zwróciłam uwagę na nich, bo pracowali w upale, dźwigając ciężkie szyby. Żadnego sprzętu, ani nawet rękawic nie mieli. Minęłam ich i poszłam do pierwszej agencji wypytać o ceny podróży do Kambodży. Po wyjściu miałam zamiar zajrzeć do biura na przeciwko. Niestety było zamknięte. Zatrzymałam się jednak bo 3 obcokrajowców zagadnęło, pytając gdzie chcę jechać. Oczywiście padło pytanie skąd jestem. Jak powiedziałam, że z Polski to okazało się, że jedna dziewczyna czekająca na autobus do Bangkoku była Polką. Po chwili przyjechał autobus i zabrał Polkę. Ja jeszcze chwilę zostałam rozmawiając z  dwoma innymi obcokrajowcami, Brytyjczykami chyba. Oni byli turystami więc pytali mnie dlaczego mieszkam w Laosie, co tu robię i jak mi się tu żyje. Tak sobie rozmawialiśmy miło, kiedy nagle usłyszeliśmy huk blisko nas. Chyba jeszcze zanim wychyliłam się na ulicę wiedziałam co się stało.... Prawdopodobnie szyby, które pakowali mężczyźni zsunęły się z "paki'... Efekt był bardzo przykry. Jeden z pracowników, młody chłopak został przygnieciony. A dokładnie jego noga, na wysokości połowy łydki została przygnieciona przez kilka ogromnych i ciężkich szyb. Widok był straszny. Chłopak leżał na ulicy, nawet nie krzyczał, prawdopodobnie był zbyt oszołomiony tym co się stało. Leżał pół przytomny na ziemi, podczas gdy jego koledzy próbowali podnieść szyby, które zgniatały jego nogę. Zajęło im to chyba ponad 10 minut. Wokół biednego chłopaka zebrał się już mały tłum. Człowiek czuł się tak zupełnie bezradny... nie można było nic więcej zrobić. Strasznie mi go żal było, to taki młody chłopak był.
W pewnym momencie zobaczyłam jak dwie dziewczyny robią zdjęcia swoimi telefonami.. Miałam ochotę podejść, wyrwać im te telefony i trzasnąć o ziemię. Ludzka głupota nie zna granic. I co one z tymi zdjęcia miały zamiar zrobić? Wrzucić na fb? Ach, szkoda gadać.
Po 10 czy 15 minutach uwolnili nogę biednego chłopaka. Czekałam aż przyjedzie jakaś karetka, ale nic nie przyjechało... Chłopaka załadowali do samochodu na "pakę" i tak go zawieźli do szpitala. Najbliższy szpital to Mahosot Hospital, który dobrej opinii nie ma... Choć to i tak chyba najlepszy szpital w Laosie. Należy pamiętać, że mówiąc najlepszy mam na myśli laotańskie standardy, a te nijak się mają do europejskich czy choćby tajlandzkich.

Najsmutniejsze w tej historii jest to, że taki chłopak nie ma innej alternatywy. Nie stać go, żeby zadzwonić po karetkę do Tajlandii, do miasteczka oddalonego zaledwie pół godz, od Wientianu, gdzie opieka zdrowotna jest na dużo wyższym poziomie. Pozostał dla niego kiepsko wyposażony laotański szpital z wątpliwymi lekarzami. Chciałabym wierzyć, że nogę mu poskładają i pozszywają, ale prawda jest taka, że mogło się to skończyć amputacją.

Zdjęcie znaleziona w internecie. Nie wygląda zachęcająco, prawda?

My choć mamy możliwość wyjazdu do Tajlandii w razie potrzeby, lub możliwość korzystania z np. francuskiej kliniki w drobniejszych sprawach, zawsze jest jakaś obawa, że przy poważnym wypadku (i utracie przytomności) ktoś mnie zawiezie do tutejszego szpitala, na "pace", jak tego biednego chłopca...
Nie ma co wpadać w panikę oczywiście. Przecież ludzie tu żyją, większość spokojnie i radośnie, pomimo biedy. Trzeba jednak pamiętać, że każdy kraj ma swoją mroczą stronę.

Kilka praktycznych porad:
1. Na motorze należy jeździć w kasku (policja może zatrzymać osoby jadące bez kasku).
2. Nie należy jeździć po alkoholu, co niestety jest tu bardzo powszechne (policja ma to gdzieś).
3. Myślę, że warto  zrobić wszystkie zalecane szczepionki przed przyjazdem do Laosu.
4. I przede wszystkim trzeba po prostu zachować zdrowy rozsądek.

Na koniec powiem tylko, że Laos jest ogólnie bezpieczny i bardzo przyjazny, jedynym często występującym przestępstwem to kradzież. Dwóm moim znajomym skradziono rowery. Naszymi chińskim motorem i rowerem nikt się nie interesuje :)

Komentarze

  1. Miałam wątpliwą przyjemność wybrać się z konieczności do szpitala w Luang Prabang ( Szpital przyjaźni Chińsko-Laotańskiej). Koszmarne warunki, Po środku szpitala był plac budowy, całe zwalisko cegieł i asfalu przed wejściem na "sale operacyjną". Nikt ani słowa po angielsku ani po francusku..ale leki zapisali, jak sie okazało po odwiedzeniu szpitala w Tajlandii, złe :P Dobrze, że nie było to nic poważniejszego ale tak czy owak, odradzam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wątpię, że doświadczenie było mało ciekawe... Dlatego właśnie Tajlandia jest najlepszym rozwiązaniem. Dobrze, że z Wientianu jest tak blisko, daje jakieś poczucie bezpieczeństwa.

      Usuń

Prześlij komentarz

Nocleg z Booking.com!

Booking.com