Polak kontra cukierek z duriana

Dwa dni temu wróciłam do Laosu po miesięcznym pobycie w Polsce. Podczas podróży do PL spędziłam dzień w Bangkoku, gdzie odkryłam cudowny targ Chatuchak (pisałam o nim w poprzednim poście). Na targu zrobiłam oczywiście zakupy. Najciekawszą zdobyczą były cukierki z duriana. Sam owoc też dawno już próbowałam. W Laosie durianów w bród, i nawet jak ich nie zobaczysz, to jest spora szansa, że je poczujesz. Nie bez powodu durian jest najbardziej kontrowersyjnym owocem na świecie. Jego zapach jest baaardzo intensywny. Dla turystów jest to przeważnie smród. W Singapurze jest np. zakaz wnoszenia tego owocu do metra czy innych środków transportu publicznego. Smak też jest wyjątkowo osobliwy. Moje pierwsze spotkanie z durianem miało właśnie 3 lata temu w Bangkoku. Zapach zdecydowanie uważałam za odpychający, w smaku był znośny. Zjem kawałek jak mnie ktoś poczęstuje, ale dla siebie nie kupuję. Jeśli miałabym opisać smak duriana, to powiedziałabym, że smakuje jak mieszanka zgniłej cebuli i mango.

Będąc w BKK miesiąc temu, zainteresowało mnie stoisko, gdzie sprzedawano cukierki o smaku duriana z mlekiem. Przed zakupem skosztowałam jednego, żeby się upewnić, że cukierasy na pewno oddają smak prawdziwego owocu. I faktycznie, smakowały durianowo, choć trochę delikatniej. Zakupiłam więc paczuszkę i postanowiłam sprawdzić jak Polacy będą odbierać tak nietypowy smak i zapach.


Po miesiącu doszłam do następujących konkluzji. Są trzy grupy ludzi:

Pierwsza i najmniej liczna grupa ludzi, którym cukierki smakują, albo przynajmniej uważają je za nie najgorsze. Te kilka osób zjadło cukierka bez wykrzywiania się i stwierdzali, że myśleli, że będzie smakował gorzej. Jedna tylko osoba zjadła go naprawdę ze smakiem i zabrała jeszcze 3 do domu - szacun! :)

Druga grupa ludzi odważnych i ciekawych, cukierka spróbowała i trochę go possała :) Według ich opisów, cukierek początkowo smakował nie najgorzej, a potem ich zamulało i robiło im się niedobrze. Cukierek ostatecznie zostawał wypluty.

Trzecia grupa biedaków, których próbowałam namówić na durianowe tortury, albo cukierek wypluwało natychmiast (niejednokrotnie towarzyszył temu odruch wymiotny), albo już po zapachu dziękowali, zasłaniając nos dłonią. Ci, którzy przełamali się i spróbowali, zaraz po wypluciu paskudztwa (fuj jakie niedobre!) płukali usta wodą, popijali napojami, albo próbowali zabić posmak w ustach innym jedzeniem. Jedno jest pewne - reakcje ich były natychmiastowe i najbardziej zabawne, sorry :D

Jak Polacy opisują smak duriana? Smak cebuli był chyba najczęściej wymieniany. Pojawiały się też: lekarstwo, krople żołądkowe, coś zgniłego/zepsutego. Był też wymieniany zapach moczu, zużytego pampersa, czy też wymiocin.

Ktoś próbował? Jakie były Wasze doświadczenia z durianem?

Komentarze

  1. Zastanawiam się skąd ty wiesz jak smakuje zgniła cebula?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jak smakuje czekolada i truskawki. Nawet jak nigdy nie jadłeś ich razem, domyślasz się jaką kombinację utworzą i jak będą smakować. Podobnie ze zgniłą cebulą.

      Usuń
  2. Ja cukierki lubię bardzo, a jeszcze bardziej świeże duriany :) PS. Proszę, zmień "w brud" na "w bród".

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiliśmy wafelki i cukierki duruanowe na lotnisku w Krabi w Tajlandii. Wafelki otworzyliśmy nieświadomi w samolocie. Obrzydliwe!!! Narobiliśmy smrodu w samolocie aż nam było wstyd :-) Trzy paczki nieotwartych cukierków oddaliśmy znajomym. Smród koszmarny, w smaku były to wafelki z nadzieniem z czosnku i cebuli. Odruch wymiotny gwarantowany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne i wspaniałe. Właśnie kupiłem kolejne paczki cukierków, gdyż, z racji pandemii, nie mogę kosztować samych owoców. Ja zdecydowanie należę do pierwszej grupy 🙂

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam cukierki z durianem. Mówię na nie "cebulowe" i taki jest najbliższy smak, który mogłabym porównać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nocleg z Booking.com!

Booking.com