Posty

Wycieczka Świąteczno-Noworoczna - część II: Wat Phu

Obraz
Niecałe 45 kilometrów od Pakse znajduje się słynna świątynia Wat Phu (pisana również Wat Phou). Do tego pięknego miejsca udaliśmy się na drugi dzień, podczas naszego pobytu w Pakse. Zanim jednak przejdę do samej wycieczki..... Dzień wcześniej próbowaliśmy zakupić bilety na autobus do Si Phan Don ("Cztery Tysiące Wysp" na Mekongu). Wszędzie jednak mówiono nam, że autobus odjeżdża o 8 rano. To nie wchodziło w grę. Wat Phu musieliśmy zobaczyć i koniecznie tego samego dnia udać się na naszą wyspę na Mekongu, gdzie już wcześniej zrobiłam rezerwację. Według mojego przewodnika, autobusy miały jeździć do 15..... Dlaczego więc wszyscy powtarzają, że o 8? Udaliśmy do biura turystycznego "Green Discovery", żeby trochę popytać. Jak się okazało, ten autobus o 8 to transport dla turystów. Na dworcu, natomiast, są minivany, którymi lokalni dojeżdżają do Si Phan Don, a że my przecież w Laosie mieszkamy, to lokalny transport nam nie straszny ;) Zdecydowaliśmy się, więc jechać na w...

Wywiad - Laos w pigułce

Mam przyjemność zaprosić Was, moi drodzy Czytelnicy, do przeczytania wywiadu ze mną na temat Laosu, w ramach wywiadów z serii "Powiedział mi ekspata". Gorąco zachęcam do przeczytania wszystkich wywiadów z naszymi rodakami, którzy opowiadają o swoim życiu w różnych ciekawych zakątkach naszego globu. Wywiad przeprowadziła Ania Błażejewska, której serdecznie dziękuję za tę możliwość. Wywiad znajdziecie  tutaj . Miłej lektury!

Wycieczka Świąteczno-Noworoczna - część I: Pakse i Bolaven Plateau

Obraz
Oj długo mnie nie było na blogu! Pierwsze były przygotowania do podróży, potem sama podróż, a ostatni tydzień powrót do codziennych obowiązków.  Nasza podróż obejmowała 3 kraje: Laos, Kambodżę i Tajlandię. Przejechaliśmy ponad 3000 kilometrów w 2 tygodnie. Środki transportu obejmowały autobusy, minivany, tuk-tuki, łódki, prom, taksówki, motocykl i pociąg. Część pierwsza to Pakse (pisane też Pakxe), które leży w prowincji Champasak w Laosie i jest największym miastem w tej prowincji. Jest również trzecim co do wielkości miastem w Laosie, a przecież Pakse to malutka mieścina... Ale od początku. Z Wientianu do Pakse jeżdżą 2 rodzaje autobusów: nocne z rozkładanymi wygodnymi siedzeniami i klimatyzacją oraz zwykłe lokalne, bez klimatyzacji. Zdecydowaliśmy (ja zdecydowałam, jak o wszystkim w podróży ;)), że pojedziemy lokalnym. Chciałam wyjechać jak najszybciej, czyli rano. Przy kupowaniu biletów powiedziano nam, że autobus wyrusza z Wientianu o 10 rano i powinien być w Pakse koło...

Absurdy z dziedziny "prawa"

Obraz
Dziś parę słów o tym, co się dzieje, kiedy zdarzy się wypadek na drodze i kogo chroni tu "prawo". Po pierwsze, baaardzo ogólna zasada jest taka, że winny jest ten kto ma większy pojazd.... Tak przeważnie się dzieje, jeśli w wypadku drogowym uczestniczą Laotańczycy..., bo nas falangów obowiązują inne "zasady"... Słyszałam o przypadkach kiedy to obcokrajowiec pozywa Laotańczyka, który spowodował wypadek. Sprawa trafia do sądu. Sędzia analizuje dowody i przesłuchuje świadków. Wszystko wskazuje na winę Laotańczyka. Jaki jest wyrok sądu? Sędzia stwierdza, że wszelkie dowody potwierdzają winę Laotańczyka, po czym zwraca się do falanga: "...ale gdybyś tu nie przyjechał, to nie byłoby wypadku. Winny więc jesteś ty." Wyobraźcie sobie taką sytuację np. w Anglii.... Skandal to mało powiedziane. Imigranci niektórych nacji zapewne skróciliby takiego sędziego o głowę. A tu, sprawa zamknięta. Falang płaci Laotańczykowi za szkody i koniec. Pamiętam jak zaledwie kilka tygo...

Tam gdzie uśmiech nie może, tam pieniądz pomoże

Obraz
Jakiś czas temu jadąc nad wodospady zauważyłam po drodze ciekawe miejsce, które wyglądało jak cmentarz. Piszę ciekawe, bo nigdy wcześniej nie widziałam cmentarza w Laosie, więc naturalnie wzbudziło to moje zainteresowanie. Wówczas nie było czasu na zatrzymanie się, a miejsce, otoczone bramą, wyglądało na zamknięte. Mając w pamięci tamto miejsce, dwa tygodnie temu postanowiłam sprawdzić, co dokładnie tam się znajduje. Zapakowaliśmy się na motor i po niecałych 20 km byliśmy na miejscu. Niestety, tak jak poprzednio, miejsce wyglądało na zamknięte. Zatrzymaliśmy przed bramą. Była zamknięta, ale dało się ją otworzyć od zewnątrz. Przeszliśmy zaledwie kilka kroków, kiedy wyszedł nam na spotkanie strażnik. Idąc w naszym kierunku pokazywał, że nie wolno nam wejść i że mamy zawróć. Ja jednak z uśmiechem na ustach, jakbym nie rozumiała co pokazuje, szłam w jego kierunku. Podeszłam do niego z aparatem i uśmiechając się, niewinnie zapytałam po laotańsku, czy mogę wejść i zrobić zdjęcia. Nie wolno, ...

Nocleg z Booking.com!

Booking.com