Mój laotański ;)
Pochwalę się. Nie tylko umiem zapytać w sklepie o cenę i zrozumieć (przeważnie) odpowiedź, ale dziś powiedziałam również panu w sklepie 'pheang lai' (za drogo) i kupiłam skarpetki za pół ceny. Później w innym sklepie jedna pani bardzo mi chciała sprzedać torebkę, próbowałam się bronić mówiąc next time, ale na nic, więc znowu zabłysnęłam swoim laotańskim i wypaliłam 'my yn', czyli jutro. Całkiem nieźle. prawda? Podenerwuję Was trochę i powiem jeszcze, że wieczór spędziłam na basenie, pływając i podziwiając palmy oraz zachód słońca :) A na koniec laotańskie pożegnanie - la khon!
Komentarze
Prześlij komentarz