Wycieczka do Vang Vieng
Na nasz 3 dniowy weekend wybraliśmy się do Vang Vieng. Vang Vieng to malutkie miasteczko oddalone 160 km od Wientianu. Jest to typowo turystyczne miasteczko, położone nad rzeką i otoczone górami. Za 150000 kipów można kupić 3 bilety na autobus. My zdecydowaliśmy się na wynajęcie minivana z klimatyzacją. Cały minivan (na 10 osób) z kierowcą był tylko dla nas - koszt 250000 kipów (100zł). Śmieszna cena za 3 godzinną podróż w luksusowych warunkach :)
W Vang Vieng wynajęliśmy pokój 3 osobowy z ogromną łazienką i widokiem na góry za 40zł za noc! Sobotnie popołudnie to był spacer po mieście i pyszna kolacja w sympatycznej restauracji. W niedzielę wykupiliśmy wycieczkę, która obejmowała zwiedzanie jaskini i kajakowanie. Jaskinia, w której byliśmy była wypełniona wodą więc mieliśmy tzw. tubing. Tubing to pływanie na wielkich dmuchanych kołach. Tak więc z latarkami na czołach, tyłkiem w kole, podążając za liną zwiedzaliśmy wnętrze jaskini :) Później był lunch u podnóża góry (lunch oczywiście zapakowany w liście bananowca). Następnym etapem wycieczki było kilkugodzinne kajakowanie z powrotem do Vang Vieng. Jako jedyni z Darkiem, przewróciliśmy kajak i zaliczyliśmy przymusową kąpiel :P Oczywiście nie mogło zabraknąć przystanku w drewnianej "chatce" na beerlao :) Wycieczka była wspaniała, widoki spektakularne , nie do opisania! Dziś natomiast wybraliśmy do innej jaskini (tym razem suchej, więc zwiedzanie pieszo). Jaskinia jaskinią, ale to to co było u podnóża jaskini, tzw. blue lagoon o szmaragdowym kolorze to jedno z piękniejszych miejsc jakie widziałam! Naturalnie nie obyło się bez skoków z drzewa wprost do wody, albo z liny niczym tarzan :) Jedno jest pewne, to był mój pierwszy, ale na pewno nie ostatni wyjazd do Vang Vieng!!! :)
Informacje praktyczne:
Nocowaliśmy w Popular View Guesthouse.
W Vang Vieng wynajęliśmy pokój 3 osobowy z ogromną łazienką i widokiem na góry za 40zł za noc! Sobotnie popołudnie to był spacer po mieście i pyszna kolacja w sympatycznej restauracji. W niedzielę wykupiliśmy wycieczkę, która obejmowała zwiedzanie jaskini i kajakowanie. Jaskinia, w której byliśmy była wypełniona wodą więc mieliśmy tzw. tubing. Tubing to pływanie na wielkich dmuchanych kołach. Tak więc z latarkami na czołach, tyłkiem w kole, podążając za liną zwiedzaliśmy wnętrze jaskini :) Później był lunch u podnóża góry (lunch oczywiście zapakowany w liście bananowca). Następnym etapem wycieczki było kilkugodzinne kajakowanie z powrotem do Vang Vieng. Jako jedyni z Darkiem, przewróciliśmy kajak i zaliczyliśmy przymusową kąpiel :P Oczywiście nie mogło zabraknąć przystanku w drewnianej "chatce" na beerlao :) Wycieczka była wspaniała, widoki spektakularne , nie do opisania! Dziś natomiast wybraliśmy do innej jaskini (tym razem suchej, więc zwiedzanie pieszo). Jaskinia jaskinią, ale to to co było u podnóża jaskini, tzw. blue lagoon o szmaragdowym kolorze to jedno z piękniejszych miejsc jakie widziałam! Naturalnie nie obyło się bez skoków z drzewa wprost do wody, albo z liny niczym tarzan :) Jedno jest pewne, to był mój pierwszy, ale na pewno nie ostatni wyjazd do Vang Vieng!!! :)
Tak wygląda Vang Vieng :)
Tradycyjny laotański dom zbudowany na palach, co chroni dom przed zalaniem w porze deszczowej
W drodze na wycieczkę!
Widoki były absolutnie wspaniałe!
Pola ryżowe
Moja Majcia - dzielny podróżnik!
Stąd zaczynała się wycieczka na oponach do jaskini
Blue lagoon!
Pływało się wspaniale!
Raj na ziemi!!!
Informacje praktyczne:
Nocowaliśmy w Popular View Guesthouse.
Komentarze
Prześlij komentarz