Wyspy Zielonego Przylądka - Popularna Sal

O mały włos!

Nadszedł czas na pożegnanie się z wyspą Santo Antao. Kolejną destynacją jest wyspa Sal. Wstajemy wcześnie rano i szybko się pakujemy. Zaprzyjaźniona właścicielka pensjonatu dzień wcześniej obiecała zadzwonić do jednego z kierowców colectivo (shared taxi) i poprosić go, żeby podjechał po nas o 7:50. Kiedy przy śniadaniu orientujemy się, że dochodzi 8 pytamy właścicielki o nasz transport. Odjechał o 7:30, przecież mówiłam Wam wczoraj wieczór, odpowiada. Patrzymy na siebie z przerażeniem. Nie, nic takiego nie miało miejsca, umawialiśmy się na 7:50, wyrzucamy zdenerwowani. Nie ma jednak czasu na rozmowy. Zabieramy bagaże i wybiegamy na ulicę. Jak to się stało? Przecież możemy nie zdarzyć teraz na prom, a w konsekwencji na samolot z Sao Vincente na Sal! Przyspieszone tętno, nerwy i złość. W końcu podjeżdża jakieś colectivo. Jedziemy! Paweł śledzi trasę na Google Maps. Ola, nie zdążymy. Patrz, pokazuje, że dojedziemy na 8:50, a na pokład przestają wpuszczać 10 minut przed planowanym rejsem. Patrze na Pawła i widzę, że się denerwuje. Jak on się stresuje to znaczy, że naprawdę mamy kłopoty. Czy my zawsze musimy wszystko robić na ostatnią chwilę? Wyrzucamy sobie sami naszą głupotę. Z drugiej strony zaszło nieporozumienie.... Ale gdybyśmy nie planowali wszystkiego na styk, nie bylibyśmy teraz w tarapatach. Podróż przebiega nerwowo. W końcu proszę kierowcę, żeby przyspieszył. Na krętej drodze robi co może, wymijając wolniejsze pojazdy. Ostatnie chwile. Dojeżdżamy o 7:48. Mamy 2 minuty. Biegniemy ile sił przez port. Schodami na dół, obok kas, dalej schodami do góry. Jesteśmy na promie! Uff, udało się! Minutę później nie weszlibyśmy już na pokład. Co za ulga. Szczęście znów nam dopisało.

Spokojnie docieramy do Mindelo, skąd taksówką jedziemy na lotnisko.

Santa Maria


Po prawdziwym kabowerdeńskim Mindelo, Santa Maria przedstawia się odrobinę groteskowo. Z jednej strony, przy plaży, mamy całą turystyczną infrastrukturę, gdzie na każdym kroku są sprzedawcy pamiątek, sklepy i knajpy. Wszystko ładne. I drogie. Więcej turystów niż kabowerdeńczyków. Dwie przecznice dalej jest bieda. Nie ma praktycznie żadnych sklepów. Kilka odrapanych lokalnych knajp. Tu turyści rzadziej się zapuszczą. Na pograniczu tych dwóch światów znajdujemy lokalną knajpę, która cieczy się popularnością wśród lokalnej ludności, ekspatów i turystów. Dwa dania dnia do wyboru. Lokalne ceny. Lokalne jedzenie. To nam się podoba. W samym mieście nie zupełnie nic ciekawego. Nic, poza plażą.


Piękna piaszczysta plaża Praia de Santa Maria ciągnie się przez 3,5 km. Im dalej od miasta tym szerzej i puściej. Znalezienie ustronnego miejsca jest bardzo proste, jeśli tylko nie mamy nic przeciwko dłuższemu spacerowi. My chętnie uciekamy od turystów i leżaków z parasolkami za 5 euro. Woda choć o tej porze roku (luty) jest zimna, przyciąga plażowiczów swym lśniącym błękitem. Duże fale pozwalają na dobra zabawę, ale uniemożliwiają pływanie. Pustynny krajobraz ma swój urok, choć bardzo brakuje nam zieleni. Filipińska plaża Nagtabon Beach nadal zostaje naszym numer 1. Nie narzekamy jednak. Jest fajnie.






Pływanie w wulkanie

Jako że nie należymy do ludzi lubujących się w leżakowaniu, szybko organizujemy sobie czas inaczej. Pierwszą atrakcją są Salinas Pedra de Lume, gdzie w kalderze nieczynnego wulkanu leżą jeziorka z solanką, z których od XVIII wieku wydobywa się sól. Obecnie saliny są głównie atrakcją turystyczną, a sól wykorzystywana jest tylko przy produkcji kosmetyków i w talasoterapii. Jako, że na miejsce docieramy niecałą godzinę przed zamknięciem, mijamy tylko wychodzących turystów i saliny mamy tylko siebie! W Morzu Martwym nigdy nie pływałam, ale teraz już wiem jakie to uczucie! Świetnie się bawimy w zasolonej wodzie, na której unosimy się niczym nadmuchane pontony. Ciężko jest pływać, ale można usiąść w wodzie unosząc ręce i nogi do góry! Dodatkowo, odkrywamy, że wyschnięte zbiorniki pokryte białymi kryształkami soli są świetnym miejscem na małą sesje zdjęciową. Nie sądziliśmy, że będziemy się tu tak świetnie bawić!



Świetna zabawa! 

Sesja na wyschniętym zbiorniku 



Z Pawełkiem

Wracamy do Espargos pieszo w promieniach zachodzącego słońca. Sesja zdjęciowa na środku drogi? Czemu nie! Przecież prawie nic tu nie jeździ. Mijamy też opuszczone budynki, których budowa została najwyraźniej porzucona. Sceneria niczym z filmu science fiction. Super!



Kto powiedział, że piękny zachód słońca może być tylko nad morzem? 

Szczęki? 

Następnego dnia wybieramy się na poszukiwanie rekinów. A gdzie ich szukać jak nie w Shark Bay. Na miejscu wypożyczamy buty, jako że zejście do wody odbywa się po bardzo ostrym, nieregularnym i skalnym podłożu, gdzie łatwo się skaleczyć. Do wody wchodzimy z kilkoma innymi turystami (też z Polski!). Szybko zauważamy dorosłe osobniki. Rekiny pływające w tych wodach to żarłacze żółte lub cytrynowe, które osiągają nawet 3.5 metra długości. Jak podają internety, rekiny te stanowią niewielkie zagrożenie dla ludzi i odpowiedzialne są za zaledwie 10 ataków, z czego żaden nie był śmiertelny. Czego więc się tu bać, prawda? Paweł odważnie idzie pierwszy. Trochę niepewnie sunę się za nim. Ciekawość przezwycięża strach. Stojąc prawie po pas w wodzie obserwujemy krążące rekiny, które są prawie na wyciągnięcie ręki! Co za przeżycie! Pływanie z rekinami zaliczone!





Następnego dnia lecimy do Brukseli, która po raz kolejny skomplikuje naszą podróż...
CDN.

Ten i pozostałe wpisy z Cabo Verde dedykuje Pawełkowi, który nagle zakończył swoją podróż przez życie. Byłeś najlepszym przyjacielem, kochającym partnerem, wspaniałym kompanem w podróży i moją bratnią duszą. Świat Cię stracił, ja Cię straciłam, ale w zapisanych tu wspomnieniach ze wspólnych podróży będziesz żył na zawsze.

Pawełek


Informacje praktyczne: 

Na Santo Antao nie ma lotniska. Trzeba więc udać się najpierw promem na Sao Vincente. Cena w jedną stronę to 800 escudos. Rano z Porto Novo do Mindelo promy odpływa o 9 i 10. Jest również kurs (jeden lub 2) popołudniowy. Podróż trwa niecałą godzinę.

Taxi z Mindelo na lotnisko kosztuje 1000 escudos. Nam się udało stargować na 900.

Z lotniska na Sal można dojechać do Santa Maria tylko taksówką za 10 euro. Inną alternatywą jest pójście pieszo do Espargos, skąd można jechać colectivo (aluguer) za 1 euro (100 escudos). Tak zrobiliśmy lądując na Sal pierwszy raz. Za drugim razem na taksówkę złożyliśmy się z dwójką turystów.

Nocleg w Santa Maria

Pierwszą noc spędziliśmy w Hostels Holiday Capo Verde. Bardzo mały i skromny pokój za przystępną cenę. Dobra lokalizacja.

Ostatnie 3 noce spędziliśmy w apartamencie Blue Marlin. Apartament jest przyjemny, dobrze wyposażony i blisko centrum. ALE! Przy rezerwacji na booking.com nie zauważyłam dodatkowych kosztów....Ogromnych kosztów! Jakież było nasze zdziwienie kiedy na miejscu okazało się, że musimy zapłacić kwotę wyższą o 1/3... Naliczone są dodatkowe opłaty za sprzątanie 2500 escudos za pobyt, za ręczniki 500 za osobę za pobyt, za elektryczność 200 za noc, za pościel 900 za osobę za pobyt, oraz za wodę 300 za noc. Noclegi na booking.com rezerwowałam wiele razy i po raz pierwszy z czymś takim się spotkałam. Czasem jest do zapłacenia jakiś podatek miejski 1-1,5 euro, ale to było szokiem. Powód, dla którego właściciel (Portugalczyk) nie umieszcza wszystkiego w jednej cenie? Płaci mniejszą prowizję serwisowi booking.com. To niestety często (jak sam przyznał) skutkuje nieporozumieniami, jak w naszym przypadku. Chęć zarobienia więcej jest jednak silniejsza, skoro tak to zostawia. Internet, który był wliczony w cenę jest ograniczony i szybko nam się skończył.... Ostatecznie widząc nasze miny właściciel obniżył odrobinę cenę. Niestety pojawił się kolejny problem. Wynajęliśmy całe mieszkanie (tak jest opisane na booking.com) z dwoma sypialniami i dwoma łazienkami. Wieczorem zorientowaliśmy się, że jedna sypialnie i łazienka są zamknięte. Na naszą prośbę, na drugi dzień właściciel udostępnił nam drugą sypialnię. Pozostaliśmy jednak tylko z 1 łazienką. Nie było to problemem, ale płaciliśmy za całe mieszkanie.... Pozostał niesmak....


Salinas Pedra de Lume - godziny otwarcia: 9:00 - 17:45. Bilet kosztuje 5 euro lub 550 escudos.
Jak dotrzeć do Salinas najtaniej: Jedziemy aluguerem za 100 escudos do Espargos. Wysiadamy na rondzie przed miastem. Dalej idziemy pieszo w stronę Pedra de Lume. Dochodzimy do szpitala skąd taxi jedziemy do Pedra za 4 euro. Taksówki w Espargos liczą sobie 10 euro. Z Salinas do Espargos wracaliśmy pieszo.

Shark Bay - Buty do wody wypożyczają na miejscu za 300 escudos. Można stargować na 200. Do wody wchodzimy sami lub za opłatą w przewodnikiem. My wchodziliśmy sami.
Jak dotrzeć do Shark Bay najtaniej: Powtórzyć kroki dojazdu do Pedra de Lume, skąd pieszo idziemy 2,5 km wzdłuż wybrzeża.

Leżaki z parasolkami na plaży kosztują 5 euro.

Rower w Santa Maria można wypożyczyć za 10 euro na pół dnia, 15 na cały dzień i 90 na tydzień.

Wyspa Sal jest najdroższą wyspą!

Restauracje w Santa Maria:

Chef Fasilua Bar Restaurant (na Google Maps znajdziecie ją pod nazwą Esplanada Doid Man). Codziennie 2 dania dnia do wyboru za 3 euro. Podają makarony, gulasze, ryby - wszystko pyszne. Jak lubicie na ostro, poproście o Picante (sos chilli). Kawa i małe piwo kosztują 1 euro. Nasz numer 1 w Santa Maria. Na miejscu dostępny darmowy wi-fi. Jest również toaleta.


Tam Tam - restauracja prowadzona przez Portugalczyka. Hamburgery są raczej rozczarowujące. Obsługa jest również słaba. Mają darmowe wi-fi (czasowe).

Buddy - turystyczna, ale przyjemna knajpa. Mają niezłą muzykę na żywo (jak byliśmy to grali reggae). Piwo jest drogie - 450 escudos za pół litra.

W "lepszych" restauracjach trzeba liczyć ok. 10 euro za obiad.

WSKAZÓWKA: Koniecznie weźcie krem do opalania. W supermarkecie kosztują ok 25 euro!!!

Komentarze

  1. Przepiękne wspomnienia,pięknie opisane i dedykowane bliskiej osobie.
    Wspaniała opowieśc okraszona zdjęciami.Miejsce cudowne,tam nie byliśmy.
    Krem do opalania za taką cenę!Szok!
    Pozdrawiamy i zapraszamy na naszego bloga:https://hooltayewpodrozy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten serdeczny komentarz! Pozdrawiam i zerknę na Waszego bloga!

      Usuń
  2. Przepiękne miejsce :) idealne do cudownych wspomnień!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładny kolor wody, spodziewałam się więcej zieleni po takim miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyspa Sal jest raczej pustynna, nie mam tam zieleni. W tym celu lepiej wybrać się na Santo Antao!

      Usuń

Prześlij komentarz

Nocleg z Booking.com!

Booking.com