Sarajewo, bomby i U2 - jak zwiedzać stolicę Bośni
Zwiedzanie Sarajewa zaczęłam na długo przez wyjazdem. To nie jest stolica, do której po prostu jedziemy. Sarajewo to historia. To opowieści ludzi. To dziury po kulach w budynku. To orientalne targi. To niesamowite zachody słońca. To też wspaniali ludzie, którzy jak z prochów powstali. Do Sarajewa nie jedziemy sobie od tak. Najpierw się przygotowujemy.
Zaczęłam już ponad rok wcześniej. Najchętniej czytałam blogi innych, gdzie każdy post o Sarajewie był bardzo osobisty i głęboki, bo o Sarajewie po prostu nie pisze się "Top 10 atrakcji stolicy Bośni".
Chłonęłam historię wojny bałkańskiej i słuchałam "Miss Sarajevo" U2. Chciałam zrozumieć i poczuć Sarajewo. Przed samym wyjazdem, trochę się denerwowałam. Tak byłam nakręcona, że bałam się rozczarowania.
Jeszcze przed wyjazdem, w Sarajewie udało mi znaleźć Couchsurfera, który zgodził się gościć mnie przez 3 dni.
Burak jest Turkiem, który od 3 lat mieszka i studiuje w Sarajewie. Wita mnie już na lotnisku, co jest miłym zaskoczeniem. Po raz pierwszy nie muszę martwić się o transport z lotniska. Zawozi mnie do mieszkania i chwilę później ruszamy tramwajem do centrum zwiedzać Sarajewo.
Baščaršija, czyli bazar z tureckiego, jest miejscem gdzie zaczynam zwiedzanie Sarajewa. To nie tylko bazar, ale także historyczne i kulturalne centrum miasta. Włóczymy się po bazarze, który mnie porywa! Jest gorąco, duszno, tłoczno i orientalnie, czyli tak jak lubię. Burak zabiera mnie do knajpki, gdzie sam często jada. Będąc na studenckim budżecie wybiera bardzo tanie, ale i smaczne miejsce. Ceny wahają się miedzy 8 - 23 złote. Zjadamy cevapi, które jest przepyszne i już zawsze będzie mi się kojarzyć z sarajewskim bazarem. Rozmawiamy też trochę o lokalnej kuchni i wiem, że głodna tu nie będę!
Spacerując dalej docieramy do Sarajevo Meeting of Cultures, umownego punktu dzielącego miasto na zachód i wschód. Wschód będący islamską częścią z osmańską architekturą, a zachód chrześcijański będący pozostałością po Austro-Węgrach. Udając się na zachód mijamy Katedrę Serca Jezusowego, a jeszcze chwilę temu przechodziliśmy obok meczetu. Widzę, jak mieszają się tu różne kultury i fascynuje mnie akceptacja, która w końcu nadeszła po krwawej wojnie. Spacerujemy ulicami przechodząc obok butików i nowocześnie urządzonych knajp. Niesamowite, że miasto ma dwa tak różne oblicza! Burak prowadzi mnie pod niewielki memoriał Vječna vatra upamiętniający ofiary II wojny światowej z wiecznym płomieniem i napisem. To miasto jest tak przesiąknięte historią, że to ona nas po nim prowadzi. Ślady wojny w Bośni i Hercegowinie, która toczyła się w latach 1992–1995, są nadal bardzo dobrze widoczne. Co parę kroków napotykamy budynki z dziurami po kulach. Jedni odnowili elewacje, zakopując złe wspomnienia, inni patrzą na ślady zbrodni każdego dnia wchodząc do własnego domu.
Punkt Sarajevo Meeting of Cultres
Dalej kierujemy się w stronę słynnego Mostu Łacińskiego. To tu, na północnym krańcu mostu został zamordowany austriacki arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg 28 czerwca 1914 roku. Wydarzenie to uważane jest za bezpośrednią przyczynę wybuchu pierwszej wojny światowej.
Wracamy na bazar i udajemy się do Meczetu Gazi Husrev-bega, w którym wcześniej wierni się modlili, co uniemożliwiło nam zwiedzanie. Teraz jest praktycznie pusto. Meczet, który oryginalnie pochodzi z XV wieku, jest dziś uznawany za jeden najlepszych architektonicznie obiektów muzułmańskiej architektury sakralnej na Bałkanach. Lubię przebywać w meczetach. Lubię ich skromy wystrój wewnątrz, ciszę i wykładziny.
Po długim spacerze cóż lepszego można zapragnąć niż pyszną kawę po turecku tradycyjnie zaparzoną w tygielku, zaserwowaną wraz z malutką filiżaneczką i słodką mini-przekąską. Gęstą kawę popijamy rozmawiając o historii miasta. Burak dużo opowiada o Imperium Osmańskim i jego wpływie na dzisiejszy wygląd stolicy Bośni. Zresztą, sam wystrój knajpy sprawia, że czuję się bardziej jak w Stambule niż Sarajewie. To tylko pokazuje po raz kolejny, że spotyka się tu zachód ze wschodem.
Kierując się powoli w stronę przystanku tramwajowego, zaglądamy najpierw do Przekornego Domu - Inat kuća. Ten zwykły bośniacki dom stał się atrakcją turystyczną, ze względu na swojego upartego właściciela, który to nie chciał się zgodzić na wyburzenie swojego domku, który stał na drodze budowli meczetu Hadž. Ostatecznie ów jegomość zgodził się na przeniesienie swoich czterech ścian na drugi brzeg rzeki Miljacki. Co ciekawe historia się powtórzyła 200 lat później, w XVIII wieku. Tym razem władze wybrały to miejsce na budowę wielkiego ratusza. Prawnuk upartego właściciela, wywalczył ponowne przeniesienie domu, tym razem na jego stare miejsce. Dziś na parterze mieści się restauracja.
Następnego dnia po pół godzinnej przejażdżce tramwajem, decyduję się zacząć dzień od kawy tureckiej. Mam też nadzieję odpocząć w przyjemnej kawiarence po trudach siedzenia w upalnym i dusznym tramwaju. Tak, tramwaje w Sarajewie są stare, popołudniami bywają zatłoczone i latem gorące i dusze - klimy brak.
Pierwszym miejscem. które odwiedzam jest Muzeum Zbrodni Przeciwko Ludzkości i Ludobójstwa 1992-1995. Nie można zwiedzać Sarajewa bez odbycia tej ważnej lekcji historii.
"Jeśli łamie ci się serce, gdy jesteś świadkiem niesprawiedliwości, wyobraź sobie, jak czuje się ofiara, widząc, że nic nie robisz."
Kolejnym miejscem którego nie wolno pominąć na swojej drodze w Sarajewie jest Galeria 11/07/95. Na Google Maps miejsce to ma 4.9, a na Trip Advisor jest numerem jeden spośród atrakcji Sarajewa wg. głosów oddanych przez podróżujących. I ciężko się z nimi wszystkimi nie zgodzić. To galeria sztuki jak żadna inna. Wystawa poświęcona jest upamiętnieniu Masakry w Srebrnicy. O tym co się tam wydarzyło można oczywiście przeczytać, ale ta galeria pokazuje wydarzenia w sposób taki, aby nie tylko zrozumieć, ale żeby poczuć tę tragiczną historię.
Pisałam na początku o utworze U2 "Miss Sarajevo", którego słuchałam jeszcze na długo przed wyjazdem. To właśnie tu zwiedzając galerię z audio przewodnikiem, usłyszałam ją znowu, ale brzmiała już inaczej... I już zawsze będę czuła ten smutek, który towarzyszył mi gdy jej słuchałam w Galerii 11/07/95...
War Childhood Museum, czyli wojna widziana oczami dziecka, to kolejne wstrząsające miejsce, które powinniśmy zobaczyć. Muzeum zostało otwarte w 2017, a już jest drugim najpopularniejszym miejscem do zobaczenia, wg. podróżujących na Trip Advisor. W tym nietypowym muzeum doświadczymy historii opowiedzianych przez ocalałych wojnę w Bośni, którzy przetrwali ją jako jeszcze dzieci. Ich historie opowiedziane są min. przez autentyczne przedmioty, które zachowali z tamtego tragicznego okresu. Zwiedzanie tego muzeum to kolejna dawka wstrząsu i refleksji.
Wspomnienia ocalanych można znaleźć również w książce, która była początkiem tego wielkiego projektu. Oto kilka z nich:
"Coś, co będę pamiętać przez całe życie.... Chaos"
"Było zimno, byłam głodna, spragniona... Gorszy od tego był strach i codzienne wieści o śmierci."
"12.09.1992.... ostrzał... mój brat odszedł, miał tylko 9 lat."
"Spanie w wannie, bo to było 'najbezpieczniejsze' miejsce w domu... "
"Kiedy mój brat wyszedł, żeby zerwać trawę dla naszej papugi, snajper postrzelił go prosto w serce. Miał tylko 10 lat!"
"Dmuchawki = wojna ze strzelającymi z dmuchawek."
Po wyjściu z muzeum, nie mogę przestać się zastawiać, o tym jak trudno musiało być takie dorastanie. To właśnie osoby, które teraz są w podobnym wieku co ja, mają tak inne wspomnienia dzieciństwa od tych, które ma większość z nas....
Spomen Park - Pomnik Pomordowanych Dzieci z Oblężonego Sarajewa 1992-1995
Trzeciego dnia nie zwalniam tempa. Najpierw idę do Domu Svrzo (Svrzina kuća), który ma reprezentować styl życia miejskiej rodziny muzułmańskiej pod koniec XVIII i przez cały XIX wiek. Tak jak lubię meczety, ze względu wykładziny, tak tu zachwycam się przytulnymi pokojami pokrytymi różnymi materiałami, od siedzisk, przez podłogę, aż po zasłony w oknach.
Następnie odwiedzam Muzeum Literatury i Sztuk Scenicznych (Museum of Literature & Performing Arts), z którego oprócz książek w pamięć zapadają mi komiczne buty!
Zwiedzając Sarajewo z pewnością natkniecie się na przynajmniej jeden z wielu cmentarzy muzułmańskich. W odróżnieniu od wielu stolic czy innych większych miast, tu cmentarze są właściwie wszędzie. Budowano je naprędce, żeby móc chować zmarłych podczas wojny w Bośni. Stały się nieodzownym elementem krajobrazu miasta.
W Sarajewie warto trochę powspinać się do jednego z wielu punktów widokowych. Takim miejscem jest np. Żółty Bastion (Yellow Bastion), który jest pozostałością muru obronnego na szczycie klifu i oferuje fantastyczne panoramiczne widoki na Sarajewo. To miejsce jest szczególnie popularne podczas zachodów słońca. Ja na zachód słońca czekać nie mogłam, ale za dnia też jest pięknie!
Następnie z drodze do Białej Twierdzy (White Fortress), zatrzymałam się w knajpce, w której widoki pobiły te z Avaz Tower. Nawet widok z toalety był jak za milion dolarów!
Z Białej Twierdzy udaję się do Muzeum Browaru Sarajewo (Sarajevska Pivara), które raczej wypada dosyć blado... Bo co tu zwiedzać? Butelki? Kufle? Wypadałoby iść na degustacje, ale na to nie mam czasu, więc wychodzę tylko z drobną pamiątką w postaci tekturowych podstawek pod piwo. Przynajmniej zrobiłam praktyczny zakup!
Wracając w stronę centrum, nie mogłam pominąć Muzeum Sarajewa w latach 1878-1918 (Muzej Sarajevo 1878–1918). To kompaktowe muzeum poświęcone jest wydarzeniom historycznym w Sarajewie w okresie austro-węgierskim.
Na sam koniec udaję się do miejsca, które było must-see na mojej liście - na górę Trebević. Góra ma 1627 m i jest popularnym miejscem pieszych wycieczek. Jeśli obserwujecie mnie na Facebooku, to wiecie, że w górach jestem prawie co tydzień, jeśli tylko pogoda pozwala. W Sarajewie decyduję się jednak na wyjazd kolejką gondolową z braku czasu. Ze szczytu rozpościera się piękny widok na miasto. Również niedaleko od szczytu znajdziemy pozostałości torów saneczkarstwa i bobslejów z Zimowych Igrzysk Olimpijskie w 1984 roku. Wtedy zachwycało, dziś wszystko jest pokryte graffiti, a las i bujna roślinność grają tu pierwsze skrzypce. Niemniej jednak, miejsce to warto zobaczyć!
Sarajewo mnie zachwyciło z tak wielu powodów! Jest różnorodne, ma gościnnych mieszkańców, urocze knajpki z pyszną kuchnią, dużo zabytków i niesamowitych muzeów. Do tego jest malowniczo położone w kotlinie między pięcioma górami pasma Alp Dynarskich. Duża część miasta położona jest na stromych stokach, więc zwiedzając Sarajewo możecie się spodziewać chodzenia raz z górki, raz pod górkę!
Informacja praktyczne:
Jak zwiedzać Sarajewo? Jeśli planujecie intensywne zwiedzanie jak ja, polecam zakup Sarajevo City Pass. Sama kupiłam taki pass na 72 godziny (24 euro), ale są też 48-godzinny za18 euro i 12-godzinny za 12 euro. Ze swoim pass'em miałam kartę sim z 1GB i większość wejść do muzeów za darmo. Są również zniżki na wycieczki, w paru sklepach i w restauracji.
Gdzie kupic Sarajewo City Pass?
- Insider City Tours & Excursions (Zelenih beretki 30)
- Rent a car agency "Kapitals" (International airport Sarajevo)
- Balkantina (Pehlivanuša 5)
- Pino Nature Hotel (Ravne 1)
- Hostel Check Inn (Sime Milutinovića Sarajlije 15)
Kuchnia bośniacka, czyli co zjeść i gdzie jeść w Sarajewie
Jak już wspominałam, jedzenie w Bośni, jak i kuchnia bałkańska w ogóle, jest bardzo smaczna. O ceny też nie musimy się martwić, zjemy smacznie i niedrogo. Oto kilka miejsc, które odwiedziłam i polecam:
Avaz Twist Tower - Bar na 35 piętrze. Naprawdę warto przyjść tu dla widoków!
Sarajevski Biser - Knajpka przy bazarze, do której zapbrał mnie Burak. Tu jadłam swoje pierwsze cevapi. Było smacznie i tanio.
Restoran Careva Ćuprija - Świetna knajpa - tu jadłam najlepsze dolme, palce lizać! Kawa 3 KM, woda 2, dolme 12, zupy po 4-5 KM
Odwiedzając Żółty Bastion możemy zrelaksować się w kanjpce na szczycie. Oferują tu głównie napoje np. Espresso 2.5 KM, Cappucino 3,5 KM, Cola 0,2 za 4 KM czy woda mineralna 0,33 za 2,5 KM. W menu był też jeden deser, lody i jedno daniae - Ramadan iftar menu (czymkolwiek jest, nie jest tanie bo cena to 25KM)
Restoran Bijela Tabija - To restauracja w drodze do Białej Fortecy. To tu warto przyjść dla widoków! Dodam, że byłam tutaj praktycznie sama!
Jak poruszać się po Sarajewie
Miasto zwiedzałam na piechotę, bo wszystko w miarę blisko. Mieszkałam jednak daleko od centrum, więc dojeżdżałam codziennie tramwajem. Za bilet w jedną stronę płaciłam 1,6 KM.
Kolej Gondolowa na górę Trebević to koszt 20 KM za bilet w dwie strony i 15 w jedną stronę. Z City Pass miałam 50% zniżki. Dzieci do 7 lat podróżują za darmo.
Jak tanio dojechać do Sarajewa
Będąc południa Polski np. Krakowa, trasę teoretycznie da się pokonać samochodem w jeden dzień, ale będzie długi i męczący dzień. Najlepiej więc zrobić sobie przystanek w połowie drogi i przenocować w Budapeszcie. Jeśli jedziecie z Warszawy lub innej części Polski na północ od stolicy, możecie chcieć zrobić przystanek np. w okolicy Bratysławy.
Oczywiście można zdecydować się też na lot samolotem. Jeśli dobrze pamiętam, to nie było lotów bezpośrednich, a te z przesiadkami i tak wychodzą drogo.
Opcja łączona, to był mój sposób na tanie dotarcie do Sarajewa. Z Krakowa Flixbusem pojechałam do Budapesztu, gdzie dotarłam późnym wieczorem, a rano poleciałam samolotem do Sarajewa. Z domu w Nowym Targu wyruszałam o 8 rano, a 10:30 następnego dnia byłam w już na lotnisku w Sarajewie. Flixbus kosztował mnie 52 zł, a lot w z Budapesztu do Sarajewa w jedną stronę 78 złoty! Tak więc podróż z Polski do Sarajewa kosztowała mnie 130 złoty!
Z Sarajewa ruszyłam pociągiem do magicznego Mostaru, ale o tym będzie w kolejnej opowieści!
Jeśli znacie jakieś ciekawe miejsca w Bośni, koniecznie podzielcie się w komentarzu, bo planuję tam wrócić!
Niesamowite są te pozostałości po igrzyskach olimpijskich. Szkoda, że tak to wyglada w wielu miastach gospodarzach :(
OdpowiedzUsuńTo prawda, choć niewątpliwie jest to ciekawa atrakcja z punktu widzenia turysty ;)
UsuńWow robi niesamowite wrażenie! Sarajewo chodzi za mną od kilku lat, muszę się wreszcie wybrać!
OdpowiedzUsuńJa też zwlekałam, a teraz wiem, że tam będę wracać :)
UsuńBosnia jest piekna z cudownymi ludzmi. Jeszcze w Sarajewie nie bylem mielismy w planie odwiedzic ale niestety nie udalo sie. Po opisie i super fotach jeszcze bardziej mam apetyt na to miasto. A kawa z tygielka to jest cos niezwyklego ;-)
OdpowiedzUsuńTak cała Bośnia jest wspaniała! Mnie udało się zwiedzić Sarajewo, Mostar i wodospady Kravica, ale na pewno jeszcze wrócę, bo tylko nabrałam apetytu!
UsuńBałkany są mega, mam nadzieję, że uda nam się odwiedzić Sarajewo, dzięki za inspirację :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam Bałkany, a Sarajewo jest niesamowite!
UsuńFascynujące miejsce! Może kiedyś mi się uda tam dotrzeć.
OdpowiedzUsuńWarto, bo Sarajewo jest wyjątkowe!
UsuńAż dziw bierze jak się pomyśli, że niedaleko nas takie rzeczy się działy nie tak dawno temu....
OdpowiedzUsuńTo prawda... Tragiczna historia Sarajewa jest bardzo współczesna..
UsuńZaciekawił mnie ten wpis i przeczytałam z przyjemnością. O wojnie nie tak łatwo zapomnieć, nawet wtedy, gdy życie już wróciło do normy - ludzie pamiętają za dobrze. A miasto bardzo piękne!
OdpowiedzUsuńTak to prawda, w Sarajewie naprawdę można poczuć i zobaczyć (nie tylko w muzeach) tę smutną przeszłość.
UsuńBardzo ciekawie opisalas wizyte w tym miescie. Chetnie odwiedzilabym ten region Europy, bo tam mnie jeszcze nie bylo,a wszytko to wyglada bardzo interesujaco!
OdpowiedzUsuńDzięki. Sarajewo to miasto, o którym długo się pamięta.
Usuń