Mostar - najpiękniejsze miasto na Bałkanach
Kocham Bałkany i choć nie byłam jeszcze w Albanii ani w Kosowie, mogę chyba śmiało powiedzieć, że żadnego miasta na Bałkanach nie pokocham tak jak Mostaru. Bośnia mnie urzekła już w Sarajewie, które uważam z wielu względów za najciekawszą stolicę w Europie!
Po Sarajewie pociągiem udałam się do Mostaru i już sama podróż koleją była jedną z najlepszych jakich doświadczyłam! Podpowiedziano mi wcześniej, aby usiąść po lewej stronie ze względu na wspaniałe widoki i przyznam się, że nie odrywałam oczu od tego co było za oknem! Bośnią już byłam zachwycona, a zapowiadało się, że będzie jeszcze lepiej. I było!
Spacerując ulicami starego miasta w Mostarze, czuję się niczym na planie filmowym "Gry o Tron". To bałkańskie miasteczko to prawdziwy klejnot i nie da się nie zauważyć, że sporo turystów już o tym wie. Z zachwytem przyglądam się uroczym mostkom, brukowanym ulicom oraz malutkim sklepikom i kawiarenkom wśród, których gromadzą się liczni turyści. Jestem oczarowana nie tylko starym zabytkowym centrum, ale również całym miastem. Położenie Mostaru też ma tu znaczenie. Przepięknie położony w górzystej dolinie, po obu stronach rzeki Neretwy zachwyca mnie gdziekolwiek nie pójdę. Nie przeszkadzają ruiny budynków i podziurawione domy. Wręcz przeciwnie, ślady wojny są tu jeszcze bardziej widoczne i namacalne niż w Sarajewie, co sprawia, że odczuwam miasto ze zdwojoną siłą.
Wieczorem decyduję się poszukać rodowitego mieszkańca Mostaru przez Couch Surfing. Szybko dostaję kilka wiadomości i umawiam się z pierwszym z nich na dzień następny.
Spotykamy się popołudniu w kawiarence nad rzeką. Marco jest studentem stosunków międzynawowych i chętnie przybliża mi historię miasta i jego problemy. Spacerując po mieście opowiada mi między innymi o podziale miasta. Sytuacja panująca w mieście totalnie mnie zaskakuje! Mostar jest podzielony na dwie części: katolicką (zamieszkiwaną przez Chorwatów) i muzułmańską (Bośniacką). Marco opowiada mi, że ok. 80% mieszkańców z obu nacji nigdy nie przechodzi na drugą stronę! Turyści tymczasem tej niewidzialnej granicy zupełnie nie widzą i swobodnie chodzą po całym mieście. On sam jest Chorwatem, ale mieszka po stronie Bośniackiej, gdzie przed wojną dom miał jego dziadek. Jest w tej mniejszości, która nie ma obaw przed swobodnym przemieszczaniem się po mieście. Sam nie rozumie, dlaczego większość jego znajomych nie chce zobaczyć drugiej połowy miasta. Jak mówi, obie strony się boją, choć nie do końca wiedzą czego. Prawda jest taka, że i tu i tu jest bezpiecznie, a ludzie są tak samo mili i życzliwi po jednej i drugiej stronie. Przez podział, który trwa od zakończenia wojny, wszystko w mieście jest podwójne. Dwa uniwersytety, dwa dworce, czy osobne taksówki, to tylko kilka przykładów. W jednej części miasta mamy meczet i orientalny bazar z jednym z najpiękniejszych starych miast jakie widziałam, w drugiej kościoły, galerię handlową i bardziej nowoczesną zabudowę. Dopiero po tej lekcji historii współczesnej spoglądam na miasto z innej perspektywy. Turystycznie, niewątpliwie bardziej atrakcyjną jest część muzułmańska, tu też mam swój nocleg ja i większość turystów.
Wieczorem siedząc w knajpce, pytam o opuszczony wieżowiec, obok którego przechodziłam w południe. Niegdyś był to jeden z najpiękniejszych budynków w mieście, opowiada mi Marco. Mieścił się w nim bank, Staklena Banka, ale mieszkańcy nazywali go "Szklany Bank", bo był pięknie pokryty szkłem. Podczas wojny wszystko się jednak zmieniło, a Szklany Bank ze względu na swoje strategiczne położenie i wysokość stał się ulubieńcem snajperów, i tak z ekskluzywnego budynku banku, przekształcił w słynną wieżę snajperską.
Historia choć ponura, bardzo mnie intryguje i nie mogę nie zapytać o możliwość wejścia na górę, bo przecież widok stamtąd musi być naprawdę doskonały. Marco chętnie się zgadza, aby pod osłoną nocy wedrzeć się do środka pomimo zakazu. Cóż, czego się nie robi dla dobrych ujęć! Z latarkami w telefonach i z bijącymi sercami powoli i ostrożnie pokonujemy piętra wieżowca. Kiedy docieramy na szczyt budynku, widok, tak jak przypuszczałam, zapiera dech w piersiach, Nie chcę myśleć, że stał tu snajper i strzelał do cywilów, wolę chłonąć piękno, a nawet tutaj go nie brakuje.
Mój ostatni dzień w Mostarze spędzam na szalonej wycieczce nad Wodospady Krawica (o czym będzie osobny post). Wcześniej jednak robię małe zakupy na starym bazarze Kujundziluk.
Wieczorem wracając skuterem z wodospadów Marco mówi, że ma dla mnie niespodziankę. Zbaczamy z głównej drogi przed miastem i zaczynamy ostro piąć się w górę. Trochę się stresuję, bo Marco nie ma wielkiego doświadczenia w prowadzeniu jednośladów. Na szczęście, docieramy na miejsce bez problemów. Wzgórze Hum, przyjechaliśmy tu dla tego widoku, mówi Marco wskazując na panoramę miasta. Niesamowite! Jestem zachwycona! Po raz kolejny Mostar łapie mnie za serce. Ciężko będzie stąd wyjechać. Znów obiecuję sobie, że tu wrócę.
Ostatniego wieczoru Marco zabiera mnie w jeszcze jedno miejsce, na cmentarz partyzantów. Choć nie brzmi to powalająco, na miejscu szybko zmieniam zdanie i jak zaklęta będąc pod urokiem tego miasta, siadam i rozkoszuję się chwilą. Tu spędzamy ostatni wieczór, podczas którego Marco opowiada mi o perypetiach swojej rodziny. Już dzień wcześniej podał mi swoje prawdziwe imię i nazwisko (to na Couch Surfingu było zmyślone) i ujawnia swoją prawdziwą tożsamość, syna bardzo znanego aktora i reżysera na Bałkanach, ale o tym sekrecie Wam nie opowiem....
Są takie miejsca, do których ciągnie nas całe życie. Dla mnie takim krajem jest Laos, a takim miastem w Europie jest Mostar <3
Warto jednak pamiętać, że spora część miasta wygląda tak:
Informacje praktyczne:
Jak dojechać z Sarajewa do Mostaru?
Podróż z Sarajewa do Mostaru: Najlepiej pociągiem - jest nowocześnie, wygodnie i z pięknymi widokami. Cena pociągu do Mostaru to ok 28 zł drugą klasą, i 34 pierwszą klasą.
Nocleg w Mostarze
Szukając niedrogiego noclegu podróżując solo, zdecydowałam się na Airbnb. Udało mi się znaleźć pokój z dostępem do kuchni i łazienki. Największym plusem jednak był teraz z pięknym widokiem i bliskość do zabytkowego centrum. Trzy noce kosztowały mnie ok 260 zł. Hostel Nana Private Room jest niedrogi i skromny, ale ze świetną lokalizacją i sympatycznymi właścicielkami.
przepiękne zdjęcia, muszę kiedyś odwiedzić to miasto <3
OdpowiedzUsuńPolecam! Mostar jest niesamowity!
UsuńMostar jest niesamowity - a z tamtejszego bazaru mogłabym wcale nie wychodzić! Już nie mogę doczekać się chwili,kiedy tam wrócimy :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, chętnie bym się przetransportowała tam teraz:)
UsuńMieliśmy plan na Bałkany między innymi i na Mostar, ale nie starczyło nam już czasu. NA pewno do poprawy :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musicie nadrobić!
UsuńByłam w Albanii, Macedonii, Serbii i Chorwacji. Do Bośni chcę się wybrać i bardzo mnie zaintrygowałaś Mostarem. Z pewnością znajdzie się w planie mojej podróży. Dziękuję za fascynujący wpis.
OdpowiedzUsuńZ krajów które wymieniłaś, została mi Albania do zwiedzenia - może w przyszłym roku! A Bośnia jest fascynująca, również Sarajewo jest absolutnie niesamowite! Jeśli Cię zainteresuje, zerknij na wpis o stolicy Bośni! <3 Pozdrawiam!
UsuńMostar na pewno ma swoj urok, ja jednak wole miasta chorwackie, moze dlatego, ze czuje sie w nich jak u siebie? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńByłaś w Mostarze? Ja w Chorwacji wielokrotnie, i u mnie zdecydowanie Mostar wygrywa nad Chorwackimi miastami:) Na pewno jest orientalna egzotyka, której w Chorwacji już nie ma. Choć Chorwacja jest oczywiście też piękna!
UsuńTe zdjęcia cudowanie oddają klimat miejsca! Choć nigdy tam nie byłam to może kiedyś się to zmieni ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowite miasto, które naprawdę trzeba zobaczyć!
UsuńPiękne zdjęcia. Miło wspominam swoją wizytę w Mostarze.
OdpowiedzUsuńJa zakochałam się w Mostarze!
Usuń260 złotych za 3 noce to faktycznie całkiem niedrogo. Bałkany jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńTo też duży plus podróżowania po Bałkanach, są bardzo przystępne cenowo:)
UsuńPięknie tam jest! Dodaję do listy moich podróżniczych marzeń :)
OdpowiedzUsuńWarto zobaczyć to magiczne miejsce!
Usuń